Zafunduje wam panowie (i panie jeśli są) kolejne spostrzeżenia dotyczące ecodrivingu.
Ktoś wcześniej pisał że jest OK, inny że do bani.
Ja postanowiłem sprawdzić.
Uzbrojony więc w spostrzeżenia, informacje wyczytane z internetu o ecodrivingu, ciekawego i długiego audiobooka, słuchawkę bezprzewodową do telefonu, oraz wewnętrzny spokój potęgowany melisą w termicznym kubku zamiast herbaty

pełen optymizmu zaczynam test.
1. W teście oprócz mnie udział bierze moja Zuza 2.0 DDiS 4x4 hatchback, przebieg 29kkm
2. Orlen – nalewam po szczyt, czyli aż zobaczę powierzchnię paliwa w rurce wlewowej (zawsze tak robie-nie lubię zatrzymywać się na stacjach

).
3. Kasuję wskaźniki przebiegu i średniego spalania. Ustawiam wskaźnik na tablicy przyrządów na km/l zamiast normalnie używanego l/100km – dokładniej pokazuje tendencje.
4. Sprawdzam ciśnienie w oponach zimowych, 2,4(przód) i 2,3(tył) atm – sprawdzałem na zimnych oponach w temperaturze 2 st.C
5. Przyspieszam względnie dynamicznie – nie pałuję, ale nie jestem zawalidrogą. Jak spotykam wolniej jadące auto - wyprzedzam, jak mnie ktoś wyprzedza nie rzucam się jak to w polskim zwyczaju w dziki pościg

, jak przede mną jedzie długi sznurek aut nie cisnę bo w gruncie rzeczy oprócz wzrostu poziomu adrenaliny niewiele to da…
6. Jadę ”z głową” po znanych mi trasach, jak spodziewam się fotoradaru rzadko dohamowuje, raczej zwalniam hamując silnikiem.
7. Utrzymuję prędkości obrotowe silnika w zakresie 1500-2500rpm
8. Podział prędkości podczas testu (wskazania prędkościomierza, więc realnie jadę trochę wolniej):
a. autostrada 110-130kmh
b. teren niezabudowany 80-110kmh
c. wiochy, miasto (stojąc w korkach może 15 minut) 60-90kmh
9. Podział odległości (odpowiednio)
a. ~100km
b. ~550km
c. ~200km
Najkrótsza trasa 5km, najdłuższa 170km, 50% tras ~50km.
10. Temperatury przejazdów od -10 do +8 st.C, raczej sucho, raz deszcz, czasem wóz w garażu czasem pod chmurką. Klima pracowała może raz – nie pamiętam – załóżmy więc że nie pracowała.
11. ~800km jazda samotnie, ~50km 375kg ładunku
12. ~tydzień później i kilkanaście rozdziałów audiobooka dalej, podekscytowany akcją słuchowiska i obserwowanymi w międzyczasie wskazaniami przyrządów podjeżdżam na tą samą stację celem ich weryfikacji. Nalewam znów żeby zobaczyć menisk paliwa, dreptam po fakturę, wracając już się zastanawiam, czy również tym razem przekłamanie przyrządów to 0,6l/100km. Byłoby super.
Rozsiadam się wygodnie, kalkulator, licze...
Dystans 852km
Zatankowałem 43,32l
Wynik
5,08l/100km albo 19,7km/l.
Wzrok na tablicę: 5,7l/100km albo 17,7km/l.
Ja pierdziu 8-) - wszystko się zgadza! Wcześniej w to nie wierzyłem!
Co więcej, obserwując wskaźnik spalania mniej więcej w połowie testu, gdzie trasa to 100% teren niezabudowany, widziałem 5,4l/100km i 18,4km/l -> czyli wychodziłoby 4,8l/100km
Czy katalogowe 4,6 poza miastem jest możliwe
Obiecuję powtórzyć test w warunkach letnich na letnich kapciach z zalecanym przez Suzuki ciśnieniem do ECOdrivingu 2,8atm i zdać relacje.
Ale na pewno na krótszym odcinku, bo ten styl jazdy wymaga jednak stalowych nerwów...
Wcześniej, starając się oszczędzać paliwo i nie stosując się do:
- zasady dynamicznego przyspieszania na korzyść ślamazarnego muskania pedału gazu i usypiania podczas wykonywania tej czynności
- bezpiecznego wyprzedania (czyli czas wyprzedania możliwie krótki ale wyprzedzanie tylko wtedy kiedy może przynieść rezultat w postaci szybszego dojazdu do celu)
- kontroli ciśnienia w kołach oraz zwiększenia jego wartości
osiągałem minimalnie 5,4l/100km (czyli 5% więcej) i czasy przejazdu dłuższe ~5-10%
Powyższe wnioski upewniają mnie, że ecodriving ma sens, ale tylko pod warunkiem, że chcemy oszczędzać paliwo.