Suzuki Klub Polska - Forum Dyskusyjne - www.suzukiklub.pl

Takie pytanie trochę z czapy, a zarazem pierwszy post - czy w nowych Jimnich robienie rustproofingu ma jakiś sens?

Na bliskim wschodzie, gdzie do tej pory mieszkałem, dealerzy zabijali się, żeby sprzedać jakiś słaby rustproofing, a tam nigdy nawet nie pada (podwozie toyoty po 10 latach wygląda jakby wczoraj z fabryki wyjechało). Za to w Manili, kiedy odebrałem Jimniaka, nikt nawet nie wsponiał o takiej usłudze. Oczywiście wcisnęli najgorszej jakości przyciemnianie, którego się teraz muszę pozbyć, ale o rdzy nikt nie wspomina.



Mieszkając na wyspie i zasuwając roro raz na miesiąc, sól z morza i syf z drogi to smutna codzienność, to auto nigdy nie jest czyste (zwłaszcza o tej porze roku).

Warto? Czy nie ma sensu?

W nowych Jimnych raczej nie ma sensu przepłacać na rustproofing, bo Suzuki dało całkiem przyzwoitą powłokę fabryczną i przy normalnym użytkowaniu w cywilnych warunkach rdza nie powinna się pojawiać przez kilka lat. Ja bym pilnował tylko mycia podwozia po zimie i po offroadzie w błocie z solą — to najprostsza i najtańsza ochrona. Jeśli ktoś mieszka w rejonach z dużą wilgocią lub solą na drogach, wtedy sens ma dodatkowy preparat, ale nie jest to must-have na start.
______________________________
https://www.twojevent.com/dlaczego-warto-zatrudnic-jedna-firme-do-obslugi-calego-wydarzenia/

dzięki, też tak myślałem. Tajfuny i błoto - tak, ale raczej soli nie będzie...