Nie jestem oczywiście nieomylny i głowy sobie nie dam uciąć, że jakiś agent służb specjalnych nie przecisnął cichaczem się przez kratkę wentylacyjną ale dalsza korespondencja z serwisem tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że zrobiono mnie na szaro.
Oto cytat z ostatniej odpowiedzi kierownika serwisu:
Cytuj:
W odpowiedzi na Pana zapytanie chcemy wyjaśnić ,że nie ma potrzeby wchodzenia do samochodu celem sprawdzenia czy są wpisane czujniki (wystarczy sięgnąć ręka i włączyć zapłon).
Jeżeli chodzi o kwestie wpisania czujników do systemu również wystarczy włożyć rękę z interfejsem bezprzewodowym i wpiąć go do gniazda, które znajduje się na lewym słupku w pojeździe, cała procedura wpisania czujników odbywa się na zewnątrz auta, wiec nie ma potrzeby wchodzenia do niego.
Przypomnę, że od strony kierowcy (jak dla mnie wspomnianej lewej) nikt się nie pojawił po założeniu "lewych" kół. Auto stało w linii prostej ode mnie jakieś 2-3 metry, a że się dość spieszyłem to dokładnie obserwowałem kiedy skończą.
A wcześniej pracownik serwisu tak mi wyjaśniał całą procedurę więc kłamiecie mi tutaj koledzy, że czujniki mogły się same odczytać
Cytuj:
Chciałbym wyjaśnić Pana wątpliwości co do konieczności wpisania czujników TPMS do pojazdu Suzuki.
Przy każdej wymianie kół w pojeździe z systemem TPMS w Suzuki konieczne jest wpisanie czujników do systemu ponieważ pojawia się na desce rozdzielczej komunikat z błędem o nie wpisanych / nie skalibrowanych czujnikach kół TPMS.W momencie założenia przez nas kół letnich taki komunikat się pojawił.
Żeby nie dopuścić do wyjechania z serwisu pojazdu z takim komunikatem dokonuje się wpisanie czujników TPMS do systemu – poprzez podłączenie sterownika do pojazdu który łączy się bezprzewodowo z urządzeniem wpisującym.
Jak nadmieniałem istnieje możliwość, że system sam ze swojej pamięci w trakcie jazdy zarejestruje czujniki które kiedyś były wpisane w jego pamięć lecz wymaga tego kilkukilometrowy przejazd.
Chyba nie muszę pisać, że więcej moje auto tam się nie pojawi. Problem podstawowy dla mnie jest taki, że gdy zgłosiłem swoje wątpliwości to nawet nie spróbowali napisać, ze sprawdzą czy nie doszło do pomyłki itp. Tym bardziej, ze od razu napisałem im, że nie chodzi mi o te kilka dych tylko wyjaśnienie sytuacji.