Suzuki Klub Polska - Forum Dyskusyjne - www.suzukiklub.pl

W 2010 pojawi się nowa konkurencja dla SX4 - Nissan Juke.
Tym razem wymiarami bardziej zbliżony do SX4 niż Qashqai, no i stylistyka jakby inspirowana Suzuki - krągłości zamiast kantów, wydatne nadkola, listwy dookoła. Na zdjęciu tyłu mógłby uchodzić za następce SX4

W sumie wygląda nieźle (oprócz przodu):




Oczywiście marketingowcy Nissana twierdzą, że odkryli nową niszę

osobiście uważam że jak już się ktoś decyduje na CROSSOVERA to powinna to być wersja 4x4 . Po kiego mi np KIA SOUL w ośce ? albo NISSAN Qashqai?
Jak CROSSOVER to tylko 4x4

Juke będzie w wersji 4x4 z tym samym układem, który jest w Qcośtamkaju

Czy Nissan wprowadza coś zupełnie nowego ?

"Układ (All Mode 4x4) może skierować maksymalnie 50% momentu obrotowego wytwarzanego przez silnik na jedno z tylnych kół. To innowacyjne rozwiązanie zostało po raz pierwszy zastosowane w segmencie małych samochodów. Wcześniej podobne układy były spotykane tylko we flagowych modelach samochodów klasy wyższej."

Przód tragedia, w środku porażka - ta płachta plastiku przy lewarku skrzyni. Tył jakoś ujdzie.
Ogólna bryła przypomina ropuchę.

Widziałem 2 na żywo, na drodze.
Dość masywne, ale przód przekombinowany.

Obydwa były prowadzone przez młodzież w wieku ok. 50-60 lat

Zmasakrowali Juke'a w recenzji w "Auto Motor i Sport", konkretnie układ napędowy (fatalnie zestopniowana skrzynia: długie niskie biegi, krótka piątka). Wygląda na to, że Nissan gdzieś zgubił umiejętność robienia niewielkich, dynamicznych samochodów benzynowych -- osiągi benzynowego Qashqaia też są bardzo rozczarowujące biorąc pod uwagę moc.

Szkoda Nissana, bo dziesięcioletnia Almerka kolegi z silnikiem 1.6 potrafi nawet dziś sprawić frajdę. Co się w ogóle stało z tą firmą? Nie mają kompaktu w ofercie, Note to jakiś stylistyczny żart, Primera zbiera cięgi za awaryjność. Gdyby nie terenówki i 350/370 to bym pomyślał że idą na dno.

Almerka przyjemnosc imho almera to najgorszy samochod swiata wiem bo tesciowie mieli i mialem nieprzyjemosci sie tym poruszac co najlepsze przesiedli sie na Jukea , ktory jest tak brzydki ,ze wstyd go pod domem parkowac...



HEhehe potwierdzam Jukea kupili tesciowie

@Tomash: o wersji turbo dobrze się wypowiadają

A co do Nissana, to rzeczywiście ostatnie lata (od czasu kłopotów i ratunku udzielonego przez Ghosna i Renault) nie są pasmem sukcesów.
Jak pisze Tomash, ostatnia generacja Primery nie ma się co równać z poprzednią pod kątem niezawodności, poprzednia Micra też nie była pod tym względem wzorem (w por. do II generacji), a nowa jest jakimś niskobudżetowym produktem micropochodnym, który jest brzydki i nie chce jeździć (1.2).
Chyba najlepsze co mają, to Note, bo Tiidy nikt nie kupuje
No i pickupy i terenówki. Dzięki naszym idiotycznym przepisom sprzedają się nawet wśród właścicieli agencji nieruchomości jako samochody do prowadzenia działalności.

Almerą raz jechałem. To była "dwójka", rocznik 2001, silnik 1.5 benzyna - straszny muł i przy tym nie za oszczędny. Wyposażenie raczej słabe, ale był z polskiego salonu. Auto bezawaryjne.

Almera kolegi to N15 (pierwsza generacja) z 1999 roku (mój błąd, 10 lat to on miał jak kolega kupował ) ze stukonnym 1.6 i sensownym wyposażeniem (klimatyzacja, elektryka). Bardzo sympatyczne autko.
N16 -- nie mam pojęcia, nie jeździłem.


Jesteśmy narodem który nawet koło musi odkryć samemu
Wyleczyliśmy się z samochodów "z kratką" po uświadomieniu, że tak naprawdę znikomy ułamek z nich służy do wożenia towarów (w Warszawie nie widziałem ani jednego "kratkowego" wyładowanego towarem, prawdę mówiąc). Tych, których to nie przekonało, przekonało okratkowane Porsche Cayenne.
Na razie idzie wszystko w niezłym kierunku -- osobówki z kratką się skończyły. Jeszcze trochę i może dojdziemy do starego francuskiego rozwiązania: samochód może zostać przerobiony z osobowego / popularnego na ciężarowy (i tym samym pozwalać na odliczenia podatków dla prowadzących działalność), ale tylko jeśli ma jeden rząd siedzeń.

Jakoś nikt nie bierze pod uwagę, że to nie kratki są chore, tylko podejście fiskusa, w którym samochód osobowy nie może być używany normalnie w działalności. Jak przez tydzień jeżdżę w sprawach służbowych a po drodze do pracy podrzucam dwójkę dzieci do szkoły to jeden rząd siedzeń zbyt poważnie mnie ogranicza. VAT'u od paliwa w osobówce nie odliczam a przy zakupie tylko 6kzł, bo ktoś bzdurnie uważa, że samochód to jest naprawdę służbowy tylko jak jest ciężarówką albo ma jeden rząd siedzeń, a czasami potrzebuję przestrzeń ładunkową większą niż tylko bagażnik - flipchart mi nie wchodzi i muszę złożyć jedno siedzenie, a z kratką nie miałbym na to szans. Znacznie prostsze jest rozwiązanie irlandzkie - podatek od osobowych samochodów służbowych, a w zamian odliczenie VAT. Jak ktoś dużo jeździ - to opłaci się go płacić i odliczać VAT, a jak ktoś tylko sporadycznie, a samochód jest dla kosztów - to jest to zdecydowanie nieopłacalne. Proste, bez kombinacji kratkowych, wzorów Lisaka, rozbieżności między ciężarówką w VAT i PIT, itd. Samochodem służbowym może być nawet Maybach - nie wiem tylko jak jest z ograniczeniem amortyzacji. Kolejny absurd to ograniczenie do 20kEUR wartości samochodu do amortyzacji. Już widzę prezesa dużego banku w Octavii i to nie Elegance Obejście jest proste - Porsche Cayenne można przerobić na bankowóz do transportu gotówki. I bezpieczniej, i Vat od paliwa można odliczać. A nie można by tak po prostu uznać, że dla wielu osób samochód jest takim samym narzędziem pracy jak łopata, kilof, laptop, długopis czy koparka?
Jeszcze jedno - conajmniej kilkaset tysięcy osób nie transportuje towarów, tylko jeździ do klientów - na poważne rozmowy w kilka osób, to chyba jest wyjazd zdecydowanie służbowy i musi być z idiotyczną kratką aby można było normalnie amortyzować samochód i odliczać VAT?

To nie jest chore, to jest jak najbardziej normalne, pożądane i reszta Europy dokładnie tak samo podchodzi do kwestii VAT vs. samochody.


VAT jest podatkiem od wartości dodanej, polecam prace źródłowe na ten temat. Można się oczywiście kłócić czy przewiezienie towaru (dla tego towaru niezbędne i bezdyskusyjnie wliczane w jego koszt) to to samo co przewiezienie tyłka pracującego umysłowo specjalisty, ale aktualnie przeważa pogląd że jeśli można to załatwić biletem na pociąg do przewozu osób, to znaczy że nie kwalifikuje się jako odpowiednik przewożenia towaru.

Przecież cały czas istnieje instytucja pojazdu w ewidencji, służącego do prowadzenia działalności gospodarczej -- odliczasz sobie koszt benzyny czy amortyzację od dochodu.
Chcesz odliczyć VAT - musisz mieć samochód przeznaczony wyłącznie do przewożenia towarów. Proste i sprawiedliwe.

PS. Za pojazdy specjalizowane, do przewozu materiałów niewielkich i wartościowych (jak wymienione przez Ciebie Cayenne do przewożenia gotówki) fiskus się, podejrzewam, weźmie w tym roku jak już skończy się raban wokół aut z kratką. Nie chciałbym być wtedy w skórze kogoś, kto nie będzie w stanie udowodnić że faktycznie woził tę gotówkę tak często (i nie ma na to kwitów przekazania/odbioru, które towarzyszą przewożeniu kasy).
PS2. To forum chyba nie jest dobrym miejscem na dyskusje o (bez)sensowności polskiego systemu podatkowego.

bez wożenia tyłka specjalisty przy obecnym poziomie rozwoju PKP zarabiałbym 15% tego co zarabiam, a pociągami i tak jeżdżę min. raz w tygodniu do Krakowa, bo akurat tutaj jest szybszy. Moja praca jest taką samą wartością dodaną, jak dostarczenie towaru, bo czasami ratuje więcej miejsc pracy niż tworzy je handel - wiem co to jest wartość dodana. Najwięcej dodają jej usługi i myśl, wystarczy popatrzeć na PKB NIemiec, USA, itp. A napisałem post w odpowiedzi na dobrych kilka postów z gatunku kratki są beee, bo zdarzają się Cayenne z kratką. I żeby była jasność - nie mam samochodów z kratką, bo tak jak pisałem nie pozwalają mi przewieźć np. flipcharta.

N15 byla jeszcze bardziej plastikowa niz n16

Tak czułem że coś z nim jest nie tak
http://moto.onet.pl/245702,8554227,1,zdjecie.html?node=27

Osobiście uważam określenie "samochód dla geja" czy "samochód dla kobiety" za jeden z największych komplementów, jaki można powiedzieć o samochodzie. Samochody, którymi nie jeżdżą (lub jeżdżą niechętnie) geje i kobiety, to dramatycznie nudne kloce bez krzty polotu. Każda marka ma przynajmniej jeden taki samochód, ale wszyscy wiemy które marki mają takich najwięcej
(chociaż od czasu TT i R8 chyba żadna marka nie ma samych takich samochodów )

Jak mógłby wyglądać SX4 2WD następnej generacji:

Chińczycy też się zapatrzyli na SX4:

Great Wall cośtam. Jeden z hitów sprzedaży.

...i na S-Crossa:

A najnowszego klona z Chin wypuściła firma Yema:

Podobno ta kopia SX4 ma być pojazdem elektrycznym z silnikiem o mocy 67 KM.
Samochód jest nieco dłuższy, ale ma ten sam rozstaw osi.

A teraz rzut oka na tył:



To już trzecia kopia SX4 w wersji elektrycznej na chińskim rynku.
W poprzednich latach pojawiły się modele SD01 (2012) i SD02 (2013) firmy Henan Suda:


SD02:

Avalanche..zdjęcia 1 i 3 super.Cholera , przecież suzuki ma dobrych projektantów. .Pewnie sprzeczne z gustami decyzyjnych..Fajne te chinczyki.

Możliwość zamontowania zapasu na klapie bezcenna. Zwłaszcza dla miłośników LPG. Ale pewnie w miejscu "fabrycznie" przeznaczonym na zbiornik gazu chińskie inżyniery wsadziły akumulatory.

A Lifan (Chiny) "opatentował" w 2013 taki projekt: