Wiem, że Liana nie była wcale leciwa, w zasadzie można powiedzieć, że przez te 10 lat nabrała "bukietu", jak dobre wino. I owszem, nie psuła się. Przez cały okres w zasadzie lałem wachę i tyle. Od czasu do czasu dając zarobić ASO na przeglądach. Nie znam w okolicy pewnego mechanika, a w rzeszowskim ASO jestem tak stałym klientem (to już mój trzeci samochód tej marki, pierwszy był Swift 1.3 w 1998 potem wspomniana Liana w 2006 - oba bezproblemowe wiec decyzja o nowym była łatwa), że chyba nie chcieli by takiego stracić, wiec nie naciagali na niepotrzebne koszty, przynajmniej na tyle na ile potrafiłem to ocenić. Owszem, wiem, że zapewne w jakimś przydomowym warsztaciku koszty byłyby znacznie niższe, ale... a to z fakturą problem, a to auta zastępczego nie ma... a w ASO zawsze na najwyższym poziomie i niczym się nie przejmuję.
A jeśli chodzi o wrażenia po kilku dniach użytkowania nowego S-Crossa to mogę napisać tak. Zawieszenie "przyjemnie" i dość miękko trzyma się drogi. Fajnie pokonuje nierówności, trochę delikatniej od Liany (do niej będę porównywał, bo nie mam do czego). Silniczek mam 1.0, napęd na przód. Co prawda miałem takim modelem jazdę próbną i ją opisywałem, ale powtórzę. Ten silnik to wariat. Wystarczy lekko nacisnąć pedał gazu a ten rwie do przodu jak opętany. Teraz specjalnie to przyuważyłem, zbiera się już przy około 1800 obrotów. Miałem przez 3 dni jako zastępczy S-Cross 1.6 4x4 i bardzo mnie rozczarował ten model. Silnik zamulony, ile bym nie gniótł, zanim zdecydował się przyspieszyć mijały dosłownie sekundy. Nie ma tego efektu w moim silniku, choć powodem też zapewne jest napęd tylko na przednią oś. Na razie ledwo wykręciłem 100km więc też jeszcze za wiele nie ma co oceniać, ale spalanie sukcesywnie spada. Jeżdżę tylko po mieście jak na razie, od świateł do świateł itp. Zaczynałem od 8.5 l/100 km (przy takiej wartości w końcu udało mi się przestawić wyświetlacz na spalanie średnie, domyślnie pokazuje bierzące. Dziś zjechałem do 8.1 i to nie jest moje ostatnie słowo.

Liana przy takiej jeździe nie chciała mi schodzić poniżej 10 l/100km.
Wspomaganie kierownicy działa wyraźnie inaczej niż w Lianie. Genralnie nie ma to znaczenia, działa, według mnie, jak należy. Nie zauważyłem niczego, co by mi w nim przeszkadzało, oprócz jednej rzeczy. Przy np. nawracaniu, jak za mocno wejdzie pedał gazu przy starcie, to ma ono tendencję do zbyt gwałtownego powrotu, przez co autem aż "szarpie" na boki (oczywiście bez zrywania przyczepności). Być może to kwestia wyczucia, albo przyzwyczajenia się.
Według mnie, zastąpienie materiału na desce rozdzielczej "miękkim tworzywem" ale o tej samej fakturze co pozostała jej część (w starych S-Crossach ten materiał jest taki lekko błyszczący z chyba "geometryczną" fakturą) wyszło całościowo na plus.
Co do samego koloru - tak jak wspominałem, ten jest "bardzo ciekawy". W cieniu wygląda jak czarny, lekko podświetlony (słońce za chmurami) pokazuje jego granat a jasne słońce wyciąga z niego "wyzłoconą prawie zieleń". Cóż, jestem facetem, inaczej nie potrafię tego koloru opisać.

Według mnie, nie ma się co zasanawiać. S-Cross po facelifcie to z całą pewnością udany model. Może nie wszystkim przypaść do gustu nowy wygląd, tak jak zapewne nie wsystkim podobał się "stary". Do nowych silników też można podchodzić z dystansem, "bo nowe", "bo turbina". Ale kurcze, Suzuki na prawdę ma doświadczenie w tej materii. Jeśli ktoś decyduje się na 1.4 - według mnie będzie tylko lepiej. Jeśli, tak jak na na 1.0, też będzie zadowolony. W moim przypadku przesiadkę z Liany 1.6 na "obśmiewany" 1.0 uważam za strzał w dziesiątkę. Jechałem już z całą rodziną, żona, dwoje dzieciaków, bez bagaży. O ile w Lianie było to czuć, to tyle nie zwróciłem na taki fakt uwagi w nowym S-Crossie.
I na koniec, nie wiem czy to kwestia koloru, modelu czy jeszcze czegoś innego, ale w ciągu 3 dni już 2 razy jakiś przebrzydły ptak mi ofajdał autko (na zdjęciu widać na zderzaku nad przeciwmgielnym małą białą kreskę - to ten drugi raz). Postanowiłem, kupuję wiatrówkę!

Dobra, kończę, bo mi książka z tego wyjdzie.
