No i nastały jedne z tych dni w których znacznie bardziej niż zwykle cieszę się jazda Vitarą
Generalnie: OK, dobra może to trochę skrzywiony jestem, ale uwielbiam jeździć w taką pogodę jak wczoraj czy dziś w Małopolsce: śnieg pada, droga na biało, aut na drogach mniej, wszyscy jeżdżą wolniej i z pokorą, a i od białej drogi jest całkiem jasno jest (chociaż już powinno być ciemno).... Zdecydowaną większość drogi z pracy do domu również miałem na biało (czarny, nudny tylko kawałek obwodnicy).
i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu że mój wybór Vitary jako kontynuacji w Suzuki był całkowicie trafiony. Owszem, na luźnym śniegu sam napęd koryguje tor jazdy wyraźnie gorzej niż w GVII, ale Vitarka dzięki mniejszej masie ma też mniejsza bezwładność, zaś bardzo szybkie kontrowanie uślizgu na tej malutkiej kierownicy nie tylko jest dużo łatwiejsze, ale też chyba daje mi więcej frajdy. (do wątpiących: tak, moim zdaniem do 'wariacenia' ten układ kierowniczy jest wprost genialny. Bardziej agresywne, pracujące za kierowcę wspomaganie, zdecydowanie by go zepsuło. Suzuki, błagam, nie rusz tego).
Oj, mniamuśnie się jechało
Nie chciała zarzucić tyłem mimo dodania gazu w połowie kółka.