Cześć, jeżdżę S-Crossem 2017 r. 1.0.
Na przeglądzie przy przebiegu 45 tys km (robiłem go przy 40 tys km), dowiedziałem się, że do wymiany mam klocki i.... tarcze hamulcowe - co mnie "delikatnie" zaskoczyło. Oczywiście, na wymianę wyraziłem zgodę - jeżdzę bardzo dużo w trasie i nie wyobrażam sobie nie pewnych hamulców, ale jak to jest możliwe, że po 40 tys km do wymiany nadają się tarcze hamulcowe?! Przecież to jest ewidentna wada produktu, biorąc pod uwagę, że 40-50 % przebiegu auto jest w trasie...
Czy miał ktoś z Was podobny problem? Zażyczyłem sobie przekazania zużytych tarcz oraz klocków i jestem w ich posiadaniu (poniżej zdjęcia). Chciałbym je oddać do oceny rzeczoznawcy lub ew. wysłać je do Suzuki Polska - nie chcę też specjalnie popadać w koszta. Czy macie jakieś doświadczenia w podobnych przypadkach? Czy jest jakaś szansa na refundację środków które wydałem na nowe tarcze?
Może nie robił bym z tego powodu wielkiej afery, ale jeżeli tarcze hamulcowe po 40 tys km są zużyte to przy jakim przebiegu będzie do wymiany chociażby sprzęgło?
Ps. Dodam, że nie było żadnych objawów zużytych hamulców. Zgłaszałem głośną pracę przedniego zawieszenia i przy okazji panowie w serwisie stwierdzili brak klocków i tarcz.
Ale jak czytam takie rzeczy (1,5l oleju na 12kkm), to Zaczynam się zastanawiać, co jest nie tak? Zamiast wraz z rozwojem techniki, samochody stać się lepsze, to jest odwrotnie. Mój poczciwy 1,6PB ma przeglądy co 20kkm i nie jest specjalnie oszczędzany (ecodriving, to nie moja bajka 
) często jeżdżę powyżej 3,5krpm i pomimo przebiegu 116kkm oleju ubywa ledwie zauważalnie na miarce pomiędzy wymianami.
