Nie chcę robić OT ale:
1) to że psuła się na potęgę stara Marea, której byłem 4 właścicielem, to nawet dziwne nie jest (zerwana linka od maski, zepsute cięgno od klamki, spalony silnik wycieraczek, wymieniona stacyjka, rozsypany mechanizm przy dźwigni zmiany biegów). Miała ponad 200 000 km a pod maską 1,9 ale jeszcze TD;
2) miałem nowe grande punto 1,3 multijet - zmieniałem olej co 15 kkm a nie co 30 kkm jak chciała instrukcja. I co?
Padło mi wspomaganie kierownicy przy 40 kkm

Przy 105 kkm padła pompa sprzęgła (sprzęgło też do wymiany). Nigdy więcej.
3) Mam puga 206, 1.4 hdi - naprawiałem już tylną belkę, wymieniałem wahacze z przodu, poduszki amortyzatorów, uszczelniałem klimę, wymieniałem łącznik stabilizatora i przełącznik zespolony, bębny hamulców, tłumik końcowy i rurę przed tłumikiem końcowym - w sumie ok. 4500 zł. Kupiłem go jak miał 75 kkm a teraz ma 135 kkm. Raz zgasł mi silnik+check engine, później ze 3 razy check ale bez gaśnięcia. Sam się naprawił. Nigdy więcej.
4) Miałem hondę accord, VII generacja, kupiłem jak miała 37 kkm, sprzedałem jak miała 110 kkm. W ramach akcji serwisowej wymienili mi łącznik stabilizatora. Koszt - 0 zł. Miałem tylko 1 awarię - pękła mi soczewka w reflektorze.
5) SX4 - jako drugie auto po pugu, kupiłem jak miał 55 kkm, teraz ma 80 kkm. 2x check engine, szwankuje manetka od wycieraczek ("zawieszają" si na szybie przy jednorazowym przetarciu, trzeba ponawiać).
Wszystkie auta eksploatuję podobnie, na tej samej trasie (dom-praca-dom; 2-3 razy w roku dłuższe trasy).