quadalcanal pisze:
niektórzy piszą że jak jest turbo co jest co się zepsuć. rozumiem że tylko turbina jest awaryjna?! a pompa wody? a napinacze? a wtryski? i dziesiątki innych elementów które są jakie są...na 100 awarii jedna to turbina. poza tym jak się dba o nią (i nie tylko o nią) to zanim trzeba ją regenerować to zrobi się 200 000 km, podczas gdy inne elementy (zawieszenie, pompa paliwa lub wody albo napinacz, sprzęgło czy debilny wymysł unii europejskiej czyli czujniki TMPS) mogą paść już przy 100 czy 150 tys. km. Tak więc proszę już nie piszcie że turbina to wada..spalanie. ja mam 140 KM i po mieście pali mi 4,7 l/100km więc nawet gdyby ów swift 1.2 palił np 4 albo 4,5 to jest to nieistotny dla mnie argument... kultura pracy? u mnie ledwo co czuć, i to na zimnym silniku na wolnych obrotach. JEDYNĄ zaletą swift 1,2 jest cena a wadą swift 1.0 to...brak na polskim rynku nowych (niska sprzedawalność i SMP wycofał się z Polski z tym silnikiem w swifcie). nigdy nie kupiłbym i nie kupię już wolnossącej jednostki. bo jazda moim śmigaczem to sama przyjemność, oszczędność...
Te wszystkie elementy są wspólne dla obu wersji silnikowych, więc przykład nietrafiony. Owszem, w Boosterjecie turbinę masz, w K12C nie. I to jest istotna różnica. Coś, czego nie ma, nie może się zepsuć.
Plus jest taki, że Swift jest japoński, a nie niemiecki, a turbosprężarka jest zdaje się od IHI (ktoś wie na 100%?), a nie KKK, więc raczej nie ma co się obawiać o awaryjność.
A kultura pracy to ja bardzo przepraszam, ale to jest przepaść. Czterocylindrowego w aucie w ogóle nie czuć i nie słychać, Boosterjet przenosi wibracje na nadwozie, co czuć, ma turbodziurę i beznadziejnie brzmi. Owszem, jest chyba najlepszym trzygarkowcem na rynku (a przynajmniej z tych, które znam), ale jednak to trzy cylindry, a nie cztery i tego się przeskoczyć nie da.
Ale jak pisałem - wszystko zależy od indywidualnych upodobań. Ja wolę zdecydowanie 1,2, Ty wybrałeś 1,0 i szafa gra. Grunt, żeby każdy był zadowolony