Witam Forumowiczów! Otóż jakiś czas temu pytałem na forum, czy ktoś rozbierał już mechanizm wycieraczek w nowym swifcie. Niestety nikt nie odpisał, a ja wabiony chęcią zobaczenia na własne oczy tego cuda postanowiłem sam dobrać się do mechanizmu. Nie było to nawet trudne. Po delikatnym wyjęciu spinek mocujących podszybie, zdjęciu ramion wycieraczek i wyciągnięciu samego podszybia oczom moim ukazał się on - zardzewiały jak podwozie trzydziestoletniego trabanta - mechanizm wycieraczek w moim 2,5 rocznym Swifcie:-( Widok nieciekawy:-( Dalej już też nie było łatwo. Pomimo, że śruby mocujące to ustrojstwo dały się odkręcić bez większego wysiłku to już próba rozkręcenia przekładni wymagała troszkę inwencji i użycia pewnego preparatu. Na szczęście po tych zmaganiach udało mi się otworzyć przekładnie i to co zobaczyłem nie napawało mnie zbytnio optymizmem. Pośród ładnie wyglądającego, żółtego smaru, którego Węgrzy nie poskąpili (na przekładni widnieje MADE IN HUNGARY), walają się jakieś małe metalowe drobinki w rdzawym kolorze. Po krótkiej analizie okazało się, że silnik nie ma już pierwszego łożyska i dlatego zapewne hałasuje, przenosząc nieprzyjemny dźwięk na karoserię. Niestety, z tego co widziałem, silnik jest monolitem z resztą mechanizmu i sama wymiana silniczka nie wchodzi raczej w grę. Zdejmuje się tylko sama obudowa. Nie pozostaje mi nic innego jak jechać do ASO albo popatrzeć w internecie i kupić cały mechanizm. Piszę o tym dlatego, ponieważ jestem rozczarowany i rozgoryczony tym, że w 2,5 letnim samochodzie, który ma przejechane 75tys. km, dzieją się takie jaja. Mało tego, dodam, że śruba mocująca pokrywę przekładni i jednocześnie zacisk masy silnika, była skorodowana, co tłumaczy ostanie problemy z uruchomieniem wycieraczek! Ciekawe co na to powiedzą w Aso? Pozdrawiam Wszystkich i życzę szerokiej drogi!!!
|