Jako, że znajomemu w nowym ASXie zaczęła pojawiać się rdza (!), zacząłem zastanawiać się nad sensem jakichś dodatkowych działań mogących zabezpieczyć auto przed korozją. Myślę o jakimś dodatkowym zabiegu dla Swifta, bo ani to auto nie było brane w leasing i nie zamieni się go za 4 lata na inne, ani też nie zakłada się jego sprzedaży za mniej niż 8 lat, a najprawdopodobniej będzie zmieniać właścicieli w jednej rodzinie przez jeszcze dłuższy okres czasu - tym samym dbać o nie jakoś trzeba. Dzisiaj raczej mało kto zawraca sobie dziś głowę takimi sprawami, ale może akurat ktoś mi tutaj doradzi coś sensownego. Czy jakakolwiek dodatkowa ingerencja ma sens, czy to co zagwarantowała fabryka powinno wystarczyć? Jeśli nie, to czym się zająć (spód auta, blacha?) i najważniejsze - w jaki sposób? Czy jakiekolwiek powłoki nakładane na lakier mogą mieć pod tym względem sens, czy raczej powinno się skupić na innych możliwościach?
_________________ 
|