Po pierwszym motocyklu -- Hondzie CBR250R którą dziewczyna ma teraz na wyłączność -- chciałem kupić moto dla siebie. Celowałem w nakeda, niespecjalnie klasycznego, żebyśmy przy podróżach razem nie wyglądali jak z dwóch zupełnie innych bajek.
A ponieważ akurat przedłużałem ubezpieczenie SX4 niedaleko salonu Jaskłowskiego, to zaszedłem tam, powiedziałem jaki mam budżet i sprzedawca po pokazaniu trzech motocykli poprowadził mnie wreszcie do Bandita 650SA. Rocznik 2012, przebieg 5 tyś. km, służył jako motocykl demo w salonie. Usiadłem, obejrzałem i... to było to. Powiedziałem że wychodzę, bo jeszcze minuta i zostawię zaliczkę, a muszę pokazać dziewczynie żeby zaaprobowała. Tego samego wieczora zadzwoniłem do nich że biorę, a tydzień później odjechałem Banditem do domu
Rewelacyjny motocykl. Można się do pewnych rzeczy przyczepić -- głównie do wagi (250kg zalany, jest takim klocem dlatego, że dzieli ramę z Banditem 1250) -- ale nie zmienia to że czuję jakby motocykl został zaprojektowany i wykonany dla mnie.