W tym tygodniu mój Swift przekroczył 100 tys. przebiegu, więc myślę, że pora podsumować to i owo
Zapewne jest to najstarszy egzemplarz na forum, bo pierwsza rejestracja w połowie maja 2017. Czyli najpierwszy wypust ze wszystkich. Kupiony nowy w salonie, 1.2 SHVS, czyli Elegance, manual.
- średnie spalanie z całego okresu eksploatacji 4.64 litra, jazda 70% miasto, 20% drogi pozamiejskie, 10% autostrady i ekspresówki.
- Olej z filtrami co 10 tys., 0W20, Amsoil Signature Series.
- Do setki powtarzalne 10.0-10.5 sekundy, żadne tam 11.9 jak piszą w specyfikacji.
- Vmax zmierzone GPSem w telefonie, 188 km/h, niestety do 190 nie udało się dobić. Ale z reguły szybciej niż 130 nie jeździłem, bo się głośno robi.
Usterki i awarie:
- Sprzęgło od początku było dziwne, auto poszarpywało przy ruszaniu przez chwilę po całonocnym postoju. Jedno przypalenie ostrym startem rozwiązało problem, od tamtej pory działa idealnie.
- Ręczny wymagał podciągnięcia przy ok. 80 tys. Działać działał dobrze, ale dźwignia miała 50% skoku jałowego. Po regulacji jest brzytwa.
- Karta nawigacji zaczęła czasami nie mieć styku. Nie bawiłem się w czyszczenie, kupiłem nową ze świeżymi mapami. Problem rozwiązany.
I na tym koniec.
Ogólnie auto - rewelacja.
Świetnie jeździ, jest wygodne, mało pali i jest całkowicie bezawaryjne. Wnętrze dobre mimo plastików - nic nie skrzypi i jest dobrze spasowane. Jedyna wada to słabe wyciszenie, ale mi to nie przeszkadza, bo japończykami jeżdżę od dawna (mam np. jeszcze dwie Mazdy) i przywykłem. Narzekania na lakier nie rozpoczynam, bo wszystkie współczesne auta lakiery mają beznadziejne, więc Swift się tutaj nie wyróżnia.
Czy kupiłbym ponownie? Tak i nie. Tak - ale wyłącznie takiego, jakiego mam teraz, czyli z automatyczną klimą i LEDami oraz z silnikiem 90-konnym. Ewentualnie pierwszego Sporta, tego 140 KM. Nie - bo inne wersje mi nie leżą, a ten 1.2 osłabiony do 83 KM jeździ jakoś drętwo, zupełnie inaczej. Trzygarkowca nie biorę pod uwagę.