No właśnie podłączę się pod ten temat, bo spotkało mnie to samo co autora posta - tzn. auto przechodzi w tryb awaryjny po przekroczeniu 2300 obr/min, zapala się ZYGZAK i jedzie max. ok. 90 km/h bez załączania turbiny. Po raz pierwszy stało się to na autostradzie przy przyspieszaniu do ok. 165 km/h i wciśniętym w podłogę pedałem gazu. Nic nie strzeliło, nic nie chrupnęło, a auto zgubiło nagle obroty i mogłem jechać max. 90 km.h.
Wykręciłem turbinę i okazało się, że rdzeń turbiny STANĄŁ i w ogóle nie dało się nim zakręcić. A nakrętka z podkładką same się odkręciły i leżały w turbinie luzem. Poza tym był cały pokiereszowany na łopatkach jakby coś przez niego przeleciało... Ale nie mogło być to coś z silnika, bo to jest od tej "brudnej strony" gdzie spaliny z kolektora tylko dochodzą. Ktoś powie, że to ta odkręcona nakrętka mogła uszkodzić rdzeń, ale to nie możliwe, bo ona ma lewy gwint i od obrotów rdzenia sama nie mogła się odkręcić... Poza tym rdzeń i tak się już nie kręcił... Smarowanie turbiny widać, że było OK, oleju auto nigdy nie brało.
Silnik pracuje normalnie, bez problemu, DPF wyczyszczony pół roku wcześniej, EGR kupiony nowy, 4 nowe świece wkręcone rok wcześniej, rozrząd również zmieniony, Olej Elf Evolution Full-Tech FE 5W30 wymieniany co 10 tys.km. Zatem o auto dbam, ale jak załatwiłem turbinę to do dziś nie wiem. Jak ją wyrzucałem widziałem, że ktoś już ją wymieniał bo była z 2015 roku, a auto mam z 2007. Przebieg 213 tys.km.
Założyłem nową turbinę i jest OK, ale do dziś nie wiem, co mogło być przyczyną takiego stanu rdzenia. Dołączam FOTO rdzenia:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
|