Cytuj:
...nikt nie będzie zgadywał
A to juz nie wolno(?)... mimo wszystko zaryzykuje...
Na poczatek dwie teorie:
1. Jezeli „dywanikiem“ Autor/ka(?) watku nazywa pieszczotliwie gumowa mate majaca zabezpieczyc wykladzine podlogowa przed zamoczeniem/ zabrudzeniem, to
wilgoc na jej dolnej powierzchni nie jest zadnym niecodziennym zjawiskiem. Trzymanie tych mat „na okraglo“ w samochodzie zazwyczaj bardziej mu szkodzi niz pomaga.
Woda bedzie zawsze nanoszona do samochodu,na butach, ubraniu, jest wydychana w postaci pary wodnej czy tez oddawana w tej samej postaci w formie potu.
Po skondensowaniu na zimnych elementach nadwozia, splywa na podloge i dostaje sie pod taki „dywanik“ skad juz nie moze odparowac.
Jezeli juz „chcemy lub musimy“ je stosowac, to starym ale dobrym rozwiazaniem jest kladzenie tych gum na warstwie papieru gazetowego (w zaproponowanie tutaj jakiejs
konkretnej winiety, z oczywistych powodow nie pozwole sie wciagnac) i jego wymiane co dwa/ trzy dni na suchy.
Z doswiadczenia moge tylko podpowiedziec, ze "tytuly" znane z "lania wody" potrafia jej rowniez najwiecej absorbowac...
Jezeli tylko pogoda na to pozwala, to wyrzucac te gumy z auta i pozwalac podlodze „oddychac“ i nie bac sie uchylania szyb w samochodzie, co naturalnie nie oznacza od razu
koniecznosci jazdy "na zimny lokiec"...
2. Ta plama moze pochodzic rownie dobrze od oleju hydraulicznego (plyn hamulcowy), wiec moze warto przy okazji sprawdzic jego stan w zbiorniku wyrownawczym.
Plyn hamulcowy jak kazdy olej w „normalnych“ warunkach niemalze nie paruje , jest za to silnie higroskopijny wiec, moze wiazac spore ilosci wilgoci z powietrza,
zapewniajac nam tym samym ciagle "swieza plame" bez koniecznosci jakiegokolwiek nakladu pracy z naszej strony. Jakiez to praktyczne...
_________________
****** Pozdrawiam! ******