hak64 pisze:
A ja zaczynam mieś uzasadnione podejrzenia, że sam wyszukujesz sobie problemy. Ubezpieczyciele stosują jeden formularz zgłoszeniowy - do szkód z OC i do własnych z AC, w przypadku tych drugich, brak uprawnień do kierowania skutkuje odmową przyjęcia odpowiedzialności ubezpieczyciela. Jak już wyżej wspomniałem, masz prawo zgłosić szkodę tworząc własne pismo.
Nie do końca. Link 4 każe najpierw wybrać rodzaj szkody. Ponadto widzę, że jesteś nieźle zorientowany technicznie, ale pamiętaj, że w kwestiach prawnych czasem przysłowiowy przecinek robi różnicę. W czarnym scenariuszu ktoś później może kogoś ciągać, że zeznał nieprawdę. Od profesjonalisty, jakim bez wątpienia jest Link4, można wymagać prawidłowego formularza.
hak64 pisze:
Sporządzenie kalkulacji kosztu naprawy pojazdu wymaga korzystania z programów eksperckich (czasem kilku), to zaś kosztuje (jednorazowe wejście w program audatex, to /przynajmniej dla mnie 49 zł/). Nie powiedzieli Ci zapewne, że w przypadku rezygnacji z naprawy u nich, mają także prawo do pobrania opłaty za parkowanie i zabezpieczenie pojazdu na ich terenie.
Ja to rozumiem następująco. Samochód jest sprawny. A sporządzenie kalkulacji kosztów przez ASO wymaga kontaktu z Suzuki i wyceny listy części, które są potrzebne. Wszak to Suzuki będzie im sprzedawać części. Nie wiem, czy Suzuki pobiera jakieś opłaty za taką wycenę, ale zgaduje na 99%, że nie. W optymistycznym scenariuszu (zakładając, że nie poszło nic co nie jest widoczne, a to akurat może być ryzykowne założenie) to nawet ja jestem w stanie wymienić części: dolny plastikowy zderzak (szary), górny plastikowy zderzak (ten z czujnikami parkowania), elementy mocujące do tego.
Poza tym nie mówimy o wycofaniu się z naprawy w momencie, gdy doszło do cesji, Link4 zatwierdził kosztorys, samochód jest rozgrzebany, części zamówione itd. Tylko mówimy o bardzo wstępnym etapie, gdzie serwis sprawdza co uległo uszkodzeniu i porównaniu ofert oraz wybraniu zakładu, który zaproponuje rozsądne warunki i będzie dawał rękojmię solidnego wykonania naprawy. Jak już się zdecyduje na naprawę na danych warunkach, to dlaczego miałbym się nagle w środku wycofywać. To trochę tak, jak szukasz lekarza i sprawdzasz ile który bierze za wizytę i jakie ma opinie w necie/wśród znajomych. Jak słyszę od lekarza, że nie jest w stanie na początku podać ceny wizyty, bo... to od razu szukam kolejnego (może są jakieś wyjątkowe sytuacje, ale generalnie co do zasady).
A co w hipotetycznej sytuacji, gdybym to ja dokonał tych zniszczeń? Też spodziewałbym się, że ASO sprawdzi co jest zepsute i przedstawi kalkulację naprawy.
Ciężko też mówić o parkowaniu czy zabezpieczeniu pojazdu. Bo ja wpadam do nich na kilkanaście minut by obejrzeli samochód, czy powiedzmy maks na godzinę, jeśli warsztat rozbierze i złoży plastiki i dalej zabieram samochód i spokojnie mogę nim jeszcze jeździć miesiąc czy dwa do naprawy, jeśli się na nią zdecyduje w danym ASO.
Oczywiście później może być tak, że samochód zostanie na 2-3 dni w ASO. Zastanawiam się też jednak dlaczego ASO tak bardzo dążą by ta naprawa długo trwała. Gdyby spełnił się wariant optymistyczny, to taką wymianę plastików można zrobić powiedzmy w maks dwie godziny (a zgaduję że pewnie i w godzinę).
Wreszcie ta wstępna wycena też ma znaczenie, bo gdyby się okazało, że Link4 nie zapłaci warsztatowi pełnej kwoty, to ten pewnie obciąży resztą mnie. Nie widziałem umowy cesji, ale przypuszczam, że są tam jakieś zastrzeżenia, z których wynika, że finalnie to ja ponoszę ryzyko (w klasycznej cesji to dalej powinien być już problem warsztatu i jak mu nie zwrócą, to oni tylko powinni się martwić). Czyli generalnie na "podpisywanie weksla in blanco" (w sensie nie wiem ile finalnie wyniesie naprawa) nie mam ochoty.
hak64 pisze:
Od kiedy to ubezpieczyciel decyduje, gdzie poszkodowany ma naprawiać swoje auto? Mogą co najwyżej zaproponować naprawę w warsztacie partnerskim, ale decyzja należy do poszkodowanego. - I słusznie, bo naprawa w warsztacie współpracującym z ubezpieczycielem niesie ryzyko, że to interes partnera biznesowego, a nie poszkodowanego będzie ważniejszy.
Tu bardziej było pytanie o praktykę, a nie o teorię.