Najpierw był w grze
Citroen C4 Cactus. Przed liftingiem nie umiałem się jednak zdecydować (choć wtedy zdecydowanie miał to coś, wyróżniał się na plus na ulicach zapełnionych samochodami Grupy Volkswagena), zaś po nim zraziło mnie nowe zawieszenie, które może w moim odczuciu za bardzo buja, gdy się szybko jedzie na równej drodze. Cactus ma też mało przekonująco zwiększony prześwit, a na nim w sumie mi zależało. Poza tym brak obrotomierza jednak trochę wkurzał.
Była też w grze
Dacia Duster, bo trudno przejść obok niej obojętnie ze względu na cenę. Niestety przy bliższym obcowaniu czuć jednak taniość wykonania. Wkurzają przy tym niewygodne klamki zewnętrzne a już bardzo wkurza mocno wystający próg, o który obciera się nogawka spodni przy każdym wysiadaniu. Niepokojące były też doniesienia z forum użytkowników Dacii o tym, że po wejściu WLTP soft silnika 1.6 SCe sprawia problemy. Z kolei silnik 1.3 TCe jest zagadką, ale intrygującą i gdybym dziś myślał o Dusterze, to raczej z nim.
Bo Duster ma swoje plusy, w tym świetne zawieszenie na nierównościach, zwłaszcza poza asfaltem. Tam robi świetne wrażenie i gdybym bardzo potrzebował napędu na cztery koła, to może bym jednak się skusił, bo w Vitarze za AllGripa trzeba jednak zapłacić znacznie więcej.
Ale nie mieszkam w górach, nie muszę zmagać się tam przez całą zimę ze śniegiem. Za to w góry regularnie jeżdżę i regularnie mam do pokonania odcinek drogi poza asfaltem a do tego wystarczy mi po prostu większy prześwit.
Na asfalcie Duster już tak świetny nie jest, choć nie ma dramatu. Niemniej na pewno Vitara fajniej przejeżdża szybkie łuki. Ogólnie zraża mnie też do Dustera to pospolite ruszenie rodaków, żeby go zamawiać. Nie lubię tłumów
Była też rozważana
Dacia Sandero Stepway. Tu na pewno można mówić o bezkonkurencyjnej cenie, niezłej przestronności i pojemności bagażnika czy ładnym wyglądzie zewnętrznym. Jednak wygląd kokpitu już nie zachwyca, a drzwi otwierają się jakby w za bardzo skokowy sposób. W dodatku znowu te kasetowe klamki. Czuć więc taniość, ale tez trudno mieć o to pretensje przy tej cenie. Z kolei silnik 0,9 TCe ma zbyt wyczuwalna turbodziure, ale przynajmniej jest ponoć trwały.
Testowałem też
Renault Captura, ale jego zawieszenie daje odczucie zbytniego odizolowania od jezdni. Przy tym przechyla się na zakrętach, po prostu nie przekonuje prowadzeniem. Dizajn środka tez rozczarowuje a i zewnętrzny nie jest jakiś ekstra.
Była w końcu na tapecie
Kia Stonic. Wygląd zewnętrzny całkiem całkiem, fajnie też wygląda wnętrze. Przestronność nawet ujdzie, ale bagażnik mógłby być ciut większy. Zraziły mnie jednak dwie rzeczy: prymitywnie twarde zawieszenie i słaba dynamika silnika 1.4. Zawieszenie uważam za prymitywne, bo będąc twardym nie daje zbyt wiele frajdy z jazdy. Są inne auta, gdzie też występuje twarde zawieszenie, ale zarazem lepiej wybiera nierówności i ogólnie daje poczucie jazdy harmonijnym autem o sportowym zacięciu. W Stoniku miałem wrażenie jazdy taczką, która tyłem próbuje ścinać zakręty. Co do silnika, to słabizna, w której co chwilę trzeba wachlować biegami, których jest sześć, a na autostradzie i tak obroty są zbyt wysokie. W dodatku na forum Kii można sporo poczytać o "problemach z kangurami", które są chyba odpowiednikiem problemów z softem silnika 1.6 SCe w Dusterze.
Pod uwagę było branych jeszcze kilka aut, ale nie na tyle, by poświęcać im dużo uwagi. Ostatecznie stanęło na
Vitarze, która podobała mi się od początku i do której nie miałem zbyt wielu uwag po jazdach próbnych. To znaczy na początku, jeszcze z silnikiem 1.6, trochę zawiodła mnie dynamika, wydawała się gorsza niż w moim starym Civiku, też 1.6. Toteż wbrew wszystkim krytykom silników o pojemności kartonu mleka, z nadzieją czekałem na litrowe turbo. Przy wydatkach, jakie planowałem, 1.4 BoosterJet odpadał, choć nie wątpię, że jeździ się z nim lepiej.
Co do samej Vitary, to uważam, że dobrze i pewnie się prowadzi, zwłaszcza jak na wysokość budy i zawieszenia, silnik 1.0 potrafi dać frajdę z jazdy i praktycznie go nie słychać (również na autostradzie), nadwozie jest bardzo przestronne jak na rozstaw osi, a bagażnik całkiem przyzwoity. No i wnętrze jest ładne. Wiem, że większość tu piszących raczej zdecydowało się na wersję co najmniej Premium, ale moim zdaniem, jeśli ktoś dotychczas nie był rozpieszczany przez jakąś nadmierną elektronikę w aucie, to w zupełności wystarczy mu wersja Comfort. Manualna klimatyzacja i tak schłodzi wnętrze, gdy tylko trzeba, a elektrycznego sterowania szybami z tyłu w moim poprzednim aucie użyłem tylko po to by sprawdzić... czy działa.
Tak więc stanęło na Vitarze Comfort, do której nawet nie dopłaciłem za lakier, bo wziąłem czerwony (fajnie się komponuje z czarnymi, szerokimi listwami bocznymi). Ostatecznie przekonała mnie trwająca właśnie letnia promocja, a pani w salonie powiedział, że był to dobry moment, bo od września wszystkie auta będą wyraźnie droższe. Czy mówiła prawdę, to nie wiem, bo oglądając auta nauczyłem się nie ufać sprzedawcom samochodów. Niemniej faktem jest, że od września można sprzedawać samochody, które nie tylko przeszły WLTP, ale również RDE, czyli testy emisji w prawdziwym ruchu i dlatego teraz nie tylko Suzuki daje rabaty, by pozbyć się aut wyprodukowanych do wakacji. Zaś ogólnie całe to zamieszanie z emisjami spalin, już wyraźnie winduje ceny w górę. Tu akurat nie mam wątpliwości.
Wyszło trochę przydługo, ale może komuś się przyda przy wyborze auta