Suzuki Klub Polska - Forum Dyskusyjne - www.suzukiklub.pl

Forum dyskusyjne dla użytkowników samochodów marki Suzuki.
Dzisiaj jest 25-04-2024, 19:12

Strefa czasowa UTC+01:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2040 ]  Przejdź na stronę Poprzednia 116 17 18 19 2082 Następna
Autor Wiadomość
Post: 19-06-2017, 13:23 
Offline

Rejestracja: 26-03-2016, 19:03
Posty: 166
Lokalizacja: małopolska
Suzuki: Vitara ALL Premium
Alix pisze:
Główne zasady efektywnej ekojazdy takie jak wykorzystanie wybiegu auta, płynne przyspieszanie itp. robią różnicę. I z paniami niestety rzadko jest to taka swiadoma jazda mam wrazenie. Aczkolwiek nie tylko wiele pań, ale i panów tych reguł gry nie zna...



A co to jest "wykorzystanie wybiegu auta" ?

ModEdit - zmiana koloru czcionki. Czerwony kolor czcionki, to jeden z kolorów zastrzeżonych dla administracji i moderacji forum. Czoboki


Na górę
Post: 19-06-2017, 15:17 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
10 litrów i wiecej przy 140km/h??? Masakra jakaś. Tak źle to chyba tylko w SUVie Jak nie gonie ostro moich 340 benzynowych koników to spokojnie poniżej 8 się zamykam. Nawet na tempomacie.

Co do wykorzystania wybiegu auta to jest to jazda na zasadzie "hamulec nie istnieje" - z ograniczaniem jego użycia. Energia z benzyny jest zamieniana w końcu w energię kinetyczna. Jeżeli wyrzucamy ją "w kubeł" zmieniając co chwilę w ciepło na klockach hamulcowych to jazda jest nieefektywna, a spalanie wysokie (o zużyciu hamulców nie wspominając). Należy więc płynnie przyspieszając i odejmując odpowiednio wcześniej nogę z gazu zamiast hamowania (nie zdejmujac z biegu!) zachowujac dystans i przrwidujac sytuacje kontrolować auto - zamiast robić napinke "gaz-hamulec", co niestety często widzimy na naszych drogach. W mieście oczywiście tak się da w ograniczonym zakresie (ale też się da) natomiast trasy, szczególnie lokalne jak najbardziej się do tego nadają i zamiast "dyszeć" komuś na plecach w korowodzie TiRów można zapuścić spokojną muzykę i nie marnować pieniędzy. Ja w swoim 2.0 turbo na lokalnej trasie potrafię zejść do 5,5 litra na setkę jak spokojnie jadę z rodziną - i to nie na chwilę, ale taką miałem średnią z całej trasy od odpalenia na zimnym silniku do celu. Oczywiście jak się jedzie samemu, załączy mocniejszą muzykę i powyprzedza dynamicznie to zaraz rośnie (sam lubie pocisnac dlatego mam tez raczej mocniejsze niż slabsze auto), ale jak ktoś nie ma rajdowych ambicji - jak najbardziej się da.


Na górę
Post: 19-06-2017, 18:59 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29-03-2015, 13:42
Posty: 922
Suzuki: Vitara xLed Sun
Mój (a właściwie żony) rekord to 12,26l/100km na 160km S8 -- 4 osoby z boxem nart i pełnym obciążeniem, ponad 150km/h.


Na górę
Post: 19-06-2017, 19:00 
Offline

Rejestracja: 09-01-2010, 14:02
Posty: 3375
Lokalizacja: Kwidzyn
W mieście to trzeba jeździć przede wszystkim "z głową"! Spotykam na co dzień takich "quasi ekodriverów". Dojeżdża taki do skrzyżowania i sruuuu "noga z gazu", oszczędza! To , że jest "zielone"... i co z tego on zdąży (ewentualnie na początku zółtego), a reszta? Resztę ma w d... , bo on oszczędza!
W trasie też tacy są! Rozpędza się do 100-120km i fiuuuu... "noga z gazu" aż do 60-70km i tak w kółko! A jak chcesz typa wyprzedzić, bo kawałek prostej, to akurat ma "cykl przyspieszania" :sciana:
Nie jest to nagminne ale spotykam takich! :haft:

_________________
S-cross 1,6 Pb AWD


Na górę
Post: 19-06-2017, 21:45 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Z boxem do nart to nie ma co porównywać, spalanie zawsze dramnatyczne. Podobnie jak się podbija prędkość... 180 to u mnie dycha schodzi, przy 200+ też jest 12-14. Powyżej tych 230-240 to już pije jak smok, chwilowe wymaksowuje mi się na 20 litrach i się skala kończy ;)

Macioo nie zrozumiałeś mojego wywodu o wybiegu. Nie mówilem nic kompletnie o dupkach uprawiających rajdy o kropelce tamujacych ruch. Wybieg auta można jak najbardziej wykorzystać bez tak ekstremalnych sztuczek. Na mieście wystarczy że znasz cykl świateł i po prostu nie jedziesz gaz-hamulec czy jakies tam dojezdzanie do zielonego az sie zmieni... jest też złoty środek miedzy nimi. Jak się jeździ codziennie tą samą drogą, szybko się go poznaje. Podobnie w trasie. Nie chodzi mi o idotyczne wahadlo 120-70 (ja na szczęście takich nie spotykam). Jedziemy np. 90 jak inni. Ale 20 metrów za poprzedzajacym autem, a nie 5 (za zachodnia granica jest to wrecz karalne). Wtedy widzimy z odpowiednim wyprzedzeniem jak się sutuacja rozwija i mamy bufor na hamowanie wybiegiem, a nie hamulcem. Podobnie nie wyprzedzamy jak idioci co sekundę o 1 autko dohamowujac przed kolejnym, mając korowód aut po horyzont, bo to tylko marnowanie paliwa. To wszystko.


Na górę
Post: 20-06-2017, 18:45 
Offline

Rejestracja: 15-07-2015, 16:48
Posty: 255
To tzw. wahadło to wcale nie jest oszczędne - tylko matolstwo może wpaść na taki pomysł. Utrzymanie stałej prędkości mniej kosztuje niż rozpędzanie co chwilę. Ech... żeby tak się dało takiemu tłukowi powiedzieć, że jest tłukiem, bez zatrzymywania...


Na górę
Post: 20-06-2017, 19:25 
Offline

Rejestracja: 09-01-2010, 14:02
Posty: 3375
Lokalizacja: Kwidzyn
Nawet jak powiesz, to zazwyczaj są tzw. " doświadczeni" (co PJ jeszcze chyba w Wermachcie robili) i jakiś tam czterdziestoparoletni gówniarz, nie będzie go uczył jak jechać! ;)
PS
Zgadzam się, że wyprzedzanie pojedynczo kilkunastu samochodów jest nonsensem, bo trwa czasem kilkanaście kilometrów, a do miasta wjeżdżam kilkaset metrów "szybciej" w tym samym "sznurku". Ja trenuję w tym czasie konwersacje z angielskiego! :)

_________________
S-cross 1,6 Pb AWD


Na górę
Post: 20-06-2017, 20:36 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13-06-2012, 20:19
Posty: 1508
Suzuki: TM3 LR Highland
krzymo pisze:
To tzw. wahadło to wcale nie jest oszczędne - tylko matolstwo może wpaść na taki pomysł. Utrzymanie stałej prędkości mniej kosztuje niż rozpędzanie co chwilę. Ech... żeby tak się dało takiemu tłukowi powiedzieć, że jest tłukiem, bez zatrzymywania...


Mylisz się. Wszyscy zwyciezcy konkursów "jazdy o kropelce" tak jezdzą.
Wynika to z budowy i zasady pracy silnika spalinowego.

Tzw jazda wybiegami daje najnizsze zuzycie paliwa.
Wazne jest tez przyspieszanie z przepustnica wcisnieta do ok 70%.

_________________
Ex Vitara Premium 1.0T FWD 2019
Ex Vitara S 1.4T FWD 2018
Ex Swift Comfort 1.2 94 KM 2015
Ex Splash Comfort 1.2 86 KM LPG 2009


Na górę
Post: 20-06-2017, 22:10 
Offline

Rejestracja: 09-01-2010, 14:02
Posty: 3375
Lokalizacja: Kwidzyn
Tyle, że jest niebezpieczna. Całe oszczędności może trzeba będzie zostawić u dentysty jak kogoś nerwy poniosą! :))

_________________
S-cross 1,6 Pb AWD


Na górę
Post: 21-06-2017, 08:37 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Jakby jechał buforem a nie sapał na zderzaku to nie wjedzie. Jak wahadło nie pasuje to sobie klienta na zwalnianiu wyprzedzi... Ale na tyle mało osób tak jeździ, że raczej nie ma to znaczenia. Warto przy tym pamiętać, iż więcej zaoszczędzi sie i będzie bardziej ekologicznym (i aerodynamicznym)... kupując normalne auto zamiast SUVa


Na górę
Post: 21-06-2017, 09:30 
Offline

Rejestracja: 11-02-2015, 22:46
Posty: 332
Lokalizacja: Wawer
Suzuki: (dawniej) S-Cross
Alix pisze:
Co do 1.0T R3 to jest tylko na EU, ale np. w Turcji jest 1.6. Porównajcie parametry - ja bym na pewno brał 1.0T. Którym jeździłem i który po lewej stronie obrotomierza jest równie żwawy jak schodzący 1.8, więc nie za bardzo rozumiem co w nim kuriozalnego. W dodatku to pali ok. litra mniej i jest elastyczniejszy.





Co jest kuriozalnego jest w silniku 1.0, z turbo, bezposr. wtryskiem, start stopem i czym tam jeszcze?

W mojej skromnej opinii w zasadzie wszystko. Poczynając od założeń. Które są zwyczajnie błędne. Na mechanice, tradycyjnej przynajmniej, tej, jaką mi ileś tam lat temu wykładano, uczono ze liczba cylindrów w silniku 4-suw. powinna być parzysta, aby pozwolić na równoważenie cyklów pracy i eliminować/redukować drgania. Prawa fizyki raczej nie zmieniają się. Skoro liczba cylindrów (4) do pojazdu wielkości "compact" czy "compactowy crossover" jest optymalna, co po co ten jeden cylinder odejmować? Silnik 3-cylindrowy jest nieoptymalny z samego założenia.

Dalej, skoro do spokojnej jazdy wystarcza mi silnik wolnossący ze sprawdzonym wtryskiem pośrednim, to po co mi silnik z turbo i bardziej kłopotliwym w warunkach dłuższej eksploatacji wtryskiem bezpośrednim? Dla oszczędności na paliwie rzędu 1 litra / 100 km? Stać mnie na ten dodatkowy wydatek, jak na razie.

Warto mieć na uwadze, ze silniki downsizingowe R3 w zasadzie w samochodach większych niż miejskie nie występują w zasadzie nigdzie chyba poza UE (UE jest dla mnie, przynajmniej jeśli chodzi o rynek motoryzacyjny, coraz bardziej skansenem urzędniczej głupoty, niestety). Weźmy rynek odniesienia, USA, tam w segmencie osobowym praktycznie nie ma ani diesli, ani europejskich downsizingowych cudów techniki. Pierwszy z brzegu przykład, mowa tu była oToyocie CH-R, przeboju rynkowym, w UE jest dostępna (pomijając hybrydy) z silnikiem 1,2 z turbo DI, w US jest zwyczajny 2.0 DOHC. Przyjmując, że te ultra-nowoczesne silniki downsizingowe są rzeczywiście lepsze od wolnossących, to przecież producenci, którzy zaoferowaliby lepszy produkt na tak lukratywnym rynku motoryzacyjnym jak amerykański, zyskaliby przewagę nad producentami tkwiącymi przy przestarzałych, archaicznych, anachronicznych, nienowoczesnych i niemodnych jednostkach wolnossących. I puściliby ich z torbami. A jednak tak nie jest. Dlaczego???

Dalej, stara zasada mówi, wszystko powinno być maksymalnie proste (ale nie prostsze). Jaki jest sens zastąpienia we wspomnianym Civiku prostego, sprawdzonego na wszystkie sposoby 1.8 vtec przez skomplikowany do bólu 1.0 R, skoro osiągi i tankowanie będą zbliżone? Osobiście z dwóch konstrukcji, skomplikowanej i prostej, wybiorę prostą, ale nie odmawiam nikomu prawa do innego wyboru. Polecam obejrzenie foto komory silnika 1.0 Civica, na marginesie.

Co do tego, ze silnik 1.0 wytrzyma tyle i tyle, to sorry ale to są na razie obietnice. Nie wierzę z założenia w żadne obietnice, wierzę w dane empiryczne.

Anyway, nie jest tak ze przekreślam silniki o pojemności 1.0 W przyszłym roku będę pewnie szukać nowego traktorka ogrodowego, bo obecny po tych 6 latach już wydaje oznaki zmęczenia. Nie tyle silnik, co osprzęt. Nie omieszkam sprawdzić czegoś o pojemności 1.0 :).


Na górę
Post: 21-06-2017, 09:53 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Mojej żony Suzuki jest obecnie u blacharza po zdrapce, a że oddaliśmy do blacharni przy ASO Hondy, od 1,5 tygodnia jeździmy (głównie żona, ale ja z ciekawości trochę też) właśnie Civikiem 1.0T R3. I to jest swietne auto w stosunku do schodzacego 1.8. Moja żona, nie lubiąca "kręcenia" silnika uznaje to auto za o niebo dynamiczniejsze (wcześniej mielismy poza Suzuki właśnie takiego 1.8). Nic w tym dziwnego, bo przy 2000rpm to ma 200Nm ciągu, gdzie 1.8 rozwijało jakieś 150-155 patrząc na wykresy z hamowni tego silnika. Spalanie o litr mniejsze. Silnik jest cichszy. Start stop mimo całej teorii wypisanej przez Ciebie powyżej - działa sprawniej, stabilniej i równiej niż w ex-1.8. A bezawaryjność? Od tego mam gwarancję. Co najmniej 3 lata, potem mogę sobie przedłużyć do 5ciu. Po 6ciu latach i tak auto sprzedaje i biorę nowe. Żona w tym czasie przejedzie 50, no może 60 tys. Nawet niech przejedzie 100 - to i tak nic na ten silnik. Zobacz na 1.0 EcoBoost Forda - nie ustepuje trwałością staremu 1.6 tej marki wbrew pozorom w perspektywie czesu - niektore jednostki juz spokojnie przejechały 200tys. km. Szczerze to jezdzi lepiej nie tylko od 1.8 ale nawet od 2.0 SkyActiv w Mazdzie 3. Nie ma problemu tez z elastycznością w trasie po zaladowaniu - turbo zmniejsza konieczność machania lewarkiem o połowę. Ja już nigdy nie zakupię benzyny bez turbo...

A w USA to inna bajka. Liczy się tapicerka, lakier i cena zakupu, ewentualnie gadżety i czy ajfona da się podpiąć. Tam auto to mebel a paliwo jest tanie, a ludzie... prości. Dlatego też no 1 sprzedaży jest tam tak prymitywny grzmot jak Ford F150. Przejedz się Fordem Crown Victoria do niedawna produkowanym czy np. obecna Toyota Vezel... podsumowując - taki szajs by w EU nie przeszedł. Tamtejsze auta zwykle gorzej się prowadzą i maja gorsze opony, nawet te usportowione - np. pierwsze co robisz po sciagnieciu Lancera EVO z USA to zmieniasz opony, zawias i tylny dyfer bo są nie z tej ligii. Jesteśmy bardziej "sophisticated" i otrzymujemy wiecej. Cześć amerykanskich pasjonatów motoryzacji ściąga m.in. z tego powodu wersje europejskie lub azjatyckie.... Dlatego oni pasjami importuja BMW czy Audi, a jakoś Lincoln w EU ma zerowe wzięcie, prawda? No cóż, u nas w formie innej niż klasyka nikt by tego kijem nie tknął Podobnie jak Acura nie probuje tu nawet ze swoimi modelami bo by premium udawać tu nie mogły, podczas gdy nasz Accord bez modyfikacji służy tam dumnie za premium jako Acura TSX...


Ostatnio zmieniony 21-06-2017, 09:53 przez Alix, łącznie zmieniany 1 raz.

Na górę
Post: 21-06-2017, 18:51 
Offline

Rejestracja: 09-01-2010, 14:02
Posty: 3375
Lokalizacja: Kwidzyn
Z tym spalaniem o 1 litr mniejszym w małych turbopierdziawkach, to bym się nie rozpędzał. Jak dotąd nie spotkałem (a miałem do czynienia z kilkoma modelami różnych marek) oszczędniejszego (przy tym samym stylu jazdy na identycznych trasach) downsizingowego auta niż mój S-cross 1,6. Niektóre (np. 1,2tce) paliły dramatycznie więcej. Kwestia odrębna, to sposób chrakterystyka rozwijania mocy. Czy lepsza jednostka NA czy turbo... Rzecz gustu, są po prostu inne. Tak jak porównanie Pb z dieslem. Jak sprzedałem Clio 1,5dci 80KM i kupiłem Sedici Pb 107KM to ryczeć mi się chciało, bo nowy, mocniejszy samochód "nie jechał". Po drodze do domu z salonu na 2km zgasł mi chyba ze trzy razy. Po pewnym czasie nauczyłem się dopiero jeździć efektywnie. Podobnie jest według mnie z jazdą tymi skranie odmiennymi silnikami benzynowymi.

_________________
S-cross 1,6 Pb AWD


Na górę
Post: 21-06-2017, 19:24 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Turbo żyje - turbo pije, jak stara prawda mówi. W turbobenzynie sam decydujesz czy palisz malo czy dużo - czy jedziesz ostro czy spokojnie. Fakt, że obecne 1.6 Suzuki jest mega oszczędne a lekkość aut tej marki wybitnie w tym pomaga. Ale poniżej 5tki nim raczej nie zejdziesz. A w 1.0T jak zechcesz - da radę. No a jak pocisniesz to jedziesz. I to od dołu, a nie jak w 1.6 Suzuki gdzie jakaś moc pojawia się pod odcinką. Kolega z obecnym CR-V 2.0 nie dawał rady nadążyć spod świateł za "kosiarkowym" Civicem 1.0T R3, a na autostradzie to już była miazga. Coś szybko przestał się śmiać z "kosiarki", starczyło jakieś 10km ;)


Na górę
Post: 21-06-2017, 20:15 
Offline

Rejestracja: 09-01-2010, 14:02
Posty: 3375
Lokalizacja: Kwidzyn
Wynik 5l w jednym i drugim silniku jest do osiągnięcia ale w każdym wypadku to test na wytrzymałość psychiczną ;) Jak napisałem: każdemu według upodobań. Dla mnie zużycie paliwa to kwestia trzecio albo nawet czwartorzędna. Bardziej istotne dla mnie są takie cechy jak funkcjonalność auta, komfort, niezawodność, a spalanie... dobrze, jak jest niższe niż wyższe ale nie kosztem przyjemności prowadzenia, więc nie jestem za bardzo eco! ;) Od siebie dodam, że po 2kkm i 40 dniach w Renault 1,2tce bez żalu oddałem zastępczaka i wsiadłem do mojego Suzka! :) Pewnie z czasem też bym się przyzwyczaił, zwłaszcza, że Kadjar jest wygodnym autem i dość przyjemnym w prowadzeniu ale jego największe dwie wady, to brak 4x4 i właśnie silnik. O elektrycznym "ręcznym" nie wspominam, bo to niestety przypadłość większości dzisiejszych samochodów.

_________________
S-cross 1,6 Pb AWD


Na górę
Post: 21-06-2017, 20:33 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Ja też nie jestem bynajmniej eco z tym co mam pod maską na co dzień, ale dla przyjemności z jazdy i komfortu (elastyczności) synonimem tego we współczesnym aucie jest turbobenzyna. Oszczędność oszczędnością, ale pozwalać turbinie pić i żyć to jest to co tygrysy lubią najbardziej A hejt awaryjności za tego typu silnikami mam wrażenie ciągnie się głównie przez wpadki VAGa, bo innych szczególnie zawodnych turbobenzyn ze świecą szukać. Może warto wypunktowac jeszcze wadliwy 1.6THP w PSA/Mini. Reszta nie jest jakoś szeroko znana z awarii. Ba, wielu mówi, że np. Fiatowski 1.4T-jet jest o niebo lepszym i pewniejszym silnikiem od wcześniejszych 1.6-2.0 w autach tego koncernu montowanych gdzie nawet na wyższym krawezniku lepiej było nie stawać bo wariator faz rozrządu się zbiesi... Podobnie 1.8 Toyoty pił olej przez grube nieszczelności silnika, a obecne 1.2T nie ma jakoś tego problemu. Itd itp. Prawda jest gdzieś po środku.


Na górę
Post: 21-06-2017, 21:24 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13-06-2012, 20:19
Posty: 1508
Suzuki: TM3 LR Highland
macioo pisze:
Jak dotąd nie spotkałem (a miałem do czynienia z kilkoma modelami różnych marek) oszczędniejszego (przy tym samym stylu jazdy na identycznych trasach) downsizingowego auta niż mój S-cross 1,6.


Przetestuj S-Crossa 1.0T.
Zdziwisz się, bo jedzie lepiej i pali mniej od 1.6.


Kadjar wazy 1300kg, S-cross 1090kg.
Dlatego Kadjar się meczy z silnikiem 1.2T. Cliówka z tym samym silnikiem jezdzi bardzo przyjemnie.

_________________
Ex Vitara Premium 1.0T FWD 2019
Ex Vitara S 1.4T FWD 2018
Ex Swift Comfort 1.2 94 KM 2015
Ex Splash Comfort 1.2 86 KM LPG 2009


Na górę
Post: 21-06-2017, 21:33 
Offline

Rejestracja: 09-01-2010, 14:02
Posty: 3375
Lokalizacja: Kwidzyn
Jak będę zmieniał, a nie będzie alternatywy w silnikach NA (wszystko na to wskazuje) to raczej w 1,4T bym celował.


\

_________________
S-cross 1,6 Pb AWD


Na górę
Post: 21-06-2017, 23:49 
Offline

Rejestracja: 02-02-2017, 09:23
Posty: 346
Lokalizacja: Warszawa
Suzuki: Vitara 1.6
Remote pisze:
macioo pisze:
Jak dotąd nie spotkałem (a miałem do czynienia z kilkoma modelami różnych marek) oszczędniejszego (przy tym samym stylu jazdy na identycznych trasach) downsizingowego auta niż mój S-cross 1,6.


Przetestuj S-Crossa 1.0T.
Zdziwisz się, bo jedzie lepiej i pali mniej od 1.6.


Kadjar wazy 1300kg, S-cross 1090kg.
Dlatego Kadjar się meczy z silnikiem 1.2T. Cliówka z tym samym silnikiem jezdzi bardzo przyjemnie.


Jechałem S-Crossem z tym silnikiem. Rzeczywiście jechało się całkiem przyjemnie. Ale jaką masz pewność ile ten silnik wytrzyma? Bo żeby tak fajnie jechał,to trzeba go kręcić. Jak będzie w kiluletniej eksploatacji znosił te drgania spowodowane pracą na 3 cylindrach. Fajnie jak ktoś planuje-bo go stać,zmianę auta po 4-5 latach. Kończy się gwara i auto idzie na sprzedaż. Ale co z tymi(a jest ich dużo) co kupują samochód na co najmniej 10-12 lat ? Mają zaryzykować swoją odłożoną ,często w bólach kasę,aby zaryzykować kupno samochodu z malutkim,wysilonym silniczkiem. Który nie jest sprawdzony w wieloletniej eksploatacji. Pogadamy za parę lat i wtedy jakte silniki się sprawdzą,to mozna będzie zachwalać ich działanie.


Na górę
Post: 22-06-2017, 11:24 
Offline

Rejestracja: 11-02-2015, 22:46
Posty: 332
Lokalizacja: Wawer
Suzuki: (dawniej) S-Cross
Rozumiem, ze pojawiło się zapotrzebowanie na wychwalanie pod niebiosa piorunującej dynamiki jednostek R3 1.0 turbo, ich oszałamiających osiągów i niewiarygodnej elastyczności, natomiast nie wiem dlaczego ma się to odbywać na zasadzie karykaturalnego deformowania informacji o samochodach z USA. Z których spora część na pewno może być jak najbardziej tytułową alternatywą dla Vitary.

F-150 to nie jest imo samochód prymitywny, ale jak najbardziej praktyczny, wół roboczy, silny jak tur, nie do zajeżdżenia. Miałem przyjemność pojeździć sobie takowym w US i jest to spora frajda. Daje duże poczucie bezpieczeństwa i wolności. Chevy Silverado czy Dodge RAM, nr 2 i nr 3 sprzedaży w USA to podobna filozofia. Te samochody będą jeździć długo po tym, jak współczesne europejskie samochodziki na 160 tys. km zdąża zostać zezłomowane (czy raczej poddane recyklingowi bo złomu będzie z nich zdaje sie coraz mniej).

Crown Victoria to jest model nieprodukowany już kilka ładnych lat. Coś niemniej o nim wiem, bo kolega pracował dla policji amerykańskiej, która swego czasu eksploatowała te samochody, przed przejściem na model Chevy Impala. Samochody te osiągały przebiegi i po 500-600 tys. km, a potem były bynajmniej nie złomowane, ale odkupowane przez firmy taksówkowe "yellow cab", gdzie dalej były intensywnie eksploatowane i dobijały nawet do miliona km. Sugerowanie, ze ten samochód to jakiś rynkowy niewypał czy "szajs" to nieporozumienie. Jechałem nim kilkakrotnie jako pasażer taxi, bardzo wygodny, miękki.
I niestety nie podzielam poczucia wyższości względem "prostych" Amerykanów, którym rzekomo wciska się motoryzacyjny chłam, skoro są w stanie przejechać tymi samochodami "meblami" pół miliona mil lub więcej. Uważam akurat odwrotnie, raczej zazdroszczę Amerykanom, że mogą kupować sobie takie fury, na jakie maja ochotę i jakie opracują im inżynierowie, a nie takie, jakie wymyślą im urzędnicy z KE w Brukseli. Jeśli chodzi o technikę wierzę inżynierom, nie urzędnikom. Zwykły szary Amerykanin może kupić sobie samochód jaki chce, R4, V6, V8, do wyboru do koloru. W Europie kupno samochodu z lepszym silnikiem będzie już wkrótce (o ile nie jest już teraz) zarezerwowane wyłącznie dla bogaczy.

Generalnie na forum Suzuki byłbym ostrożny z twierdzeniem, ze my tu w Europie rzekomo wymagamy więcej od samochodów bo np. Suzuki właśnie tych niewysokich rzekomo standardów jakościowych USA nie było w stanie spełnić i z hukiem wyleciało z rynku amerykańskiego, i to parę ładnych lat temu z tego co pamiętam.

Ta rzekoma super popularność importu Audi czy BMW w Stanach, nie wiem jakie jest źródło informacji o tym. Rzuciłem okiem na listę najpopularniejszych modeli sprzedawanych w USA i w pierwszej 50-tce żadnego Audi ani BMW nie ma.
Podobnie jak rzekoma konieczność wymiany opon, zawieszenia i czego tam jeszcze w samochodach z USA. W rodzinie mamy samochód sprowadzony z US, WRX, i nic tam nie było robione ani wymieniane, od początku chodzi jak zegarek, trzyma się drogi jak przyklejony.


Ja kupuje samochód do "zajeżdżenia" i generalnie nie interesuje mnie opcja odsprzedaży po 6 latach, co do zasady. Pojazd nr 1 staje się w pewnym momencie pojazdem nr 2 w rodzinie, pomocniczym, taki jego los. I ciekaw jestem na marginesie, kto będzie te R3 turbo w takim wieku (> 6 lat) kupował na rynku wtórnym… 200 tys. km Forda Ecoboosta R3 nie robi na mnie wrażenia, mój skromny nissan ma w tej chwili 230 tys. i daje rade, a nic z silnikiem poza drobnostkami w rodzaju cewki nie było robione.

Start stop, dla mnie to jest bezsens. Pozwala na oszczędzenie 0,2 czy 0,3 litra benzyny na 100 km kosztem obciążenia i rozrusznika, i akumulatora, i silnika. Bilans wyjdzie w najlepszym wypadku na zero, a zapewne będzie negatywny. Mamy taki S/S plus silnik turbo, R3 czy R4, bez znaczenia. Wiadomo, ze silnik z turbo jest kłopotliwy, ponieważ jest zalecenie, żeby po zatrzymaniu potrzymać go jeszcze z 30 sekund czy nawet minutę żeby zapewnić smarowanie sprężarce. A tu mamy taki start / stop, który wbrew temu zaleceniu wyłącza silnik nawet po kilkadziesiąt razy dziennie, jak popadnie. Czy tu chodzi o rzekome oszczędności czy raczej planowane postarzanie (planned obsolescence)? Bo moim zdaniem o to drugie raczej. Na szczęście przy odrobinie wysiłku w większości pojazdów tenże układ daje się na stale wyłączyć, jeśli ktoś tak jak ja nie lubi uszczęśliwiania na siłę.


Na górę
Post: 22-06-2017, 21:20 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Jarl pisze:
Rozumiem, ze pojawiło się zapotrzebowanie na wychwalanie pod niebiosa piorunującej dynamiki jednostek R3 1.0 turbo


A skąd niby zapotrzebowanie? Ja sobie chwalę bo pojeździłem i mi się podoba. Nie jestem w żaden sposób związany zawodowo z rynkiem motoryzacyjnym, nie sprzedaję aut. Lubię za to nimi pojeździć i wsiadam za kierownicę wszystkiego co ma 4 koła i mam okazję go spróbować. Lubię nowinki. Lubię fajne rozwiązania. Niektóre doceniam, inne nie. W zeszłą sobotę porównywałem 488 GTB do 458 Italia z kolegami i wszyscy jednogłośnie doszliśmy do wniosku, że era turbo to absolutnie inna, nowa epoka nawet tam, gdzie siedzi V8 pod maską. Same pozytywy poza oczywiście dźwiękiem, który nawet na customowo budowanym tytanowym wydechu nie chce brzmieć jak tak dobrze klasyczna naturalna aspiracja. Za to gwiżdże i sapie i nawet ma opuszczaną szybkę aby lepiej słyszeć silnik... Nie chodzi więc o wychwalanie wniebogłosy silnika o pojemności kartonu soku, ale docenianie, co on sobą jednak reprezentuje. Ostre komentarze te silniki zgarniają głównie od osób, które albo na co dzień jeżdżą dużo mocniejszymi autami i nie wiem czego od takowych maluchów wymagają... albo nigdy nimi nie jechały i skreślają z założenia.

Jarl pisze:
nie wiem dlaczego ma się to odbywać na zasadzie karykaturalnego deformowania informacji o samochodach z USA.


Wiesz, że inna osoba może mieć inną opinię i spojrzenie na świat, czy uważasz, że Twoja jest jedyna słuszna, sądząc z tonu Twojej wypowiedzi? Co więcej, to wolny świat i każdy ma prawo swoją wygłosić...

Jarl pisze:
F-150 to nie jest imo samochód prymitywny, ale jak najbardziej praktyczny, wół roboczy, silny jak tur, nie do zajeżdżenia. Miałem przyjemność pojeździć sobie takowym w US i jest to spora frajda.


Dla mnie np. powyższa opinia jest karykaturalna. Mi auta o gracji dostawczaka nie potrafią jakoś sprawić radości... Nie mówiąc o spalaniu ciężko akceptowalnym po europejskich cenach paliwa i nie przystających do współczesnej efektywności silników spalinowych w stosunku dynamika/zapotrzebowanie. Tak, wiem, symbol V10 Heavy Duty na RAM2500 urywa majty europejczykowi i spodziewa się nie wiadomo czego... ale ja tam tego czegoś nie znajduję. Jedzie to jak nasz co mocniejszy diesel, tylko trochę ładniej brzmi i 2-3 razy więcej pali...

Jarl pisze:
Z których spora część na pewno może być jak najbardziej tytułową alternatywą dla Vitary.


Spora? A tak poważnie to jaka? Podaj proszę model amerykańskiego SUVa w fajnej na europejskie warunki 4,2 metra długości rozwiązanego tak dobrze, że spokojnie mieszczącego rodzinę, w dodatku spalającego 8 na mieście i 6 na trasie, którego możesz kupić z ocleniem i akcyzą od 60 tys. pln? Nieraz jeździmy z bratem po USA i coś nie widzę takowej za bardzo, ale może mnie przekonasz, może czegoś nie widzę...

Jarl pisze:
Te samochody będą jeździć długo po tym, jak współczesne europejskie samochodziki na 160 tys. km zdąża zostać zezłomowane


Normalne amerykańskie auta (Camry, Accordy, RAVki, Rogue etc.) robią średnio takie przebiegi jak europejskie w swoim cyklu życia. Jak chcesz porównywać przebiegi takich F150, to porównuj je do swojej klasy - aut dostawczych i pickupów. Co, nasze Hiluxy czy Craftery nie zrobią więcej?

Jarl pisze:
Crown Victoria to jest model nieprodukowany już kilka ładnych lat. Coś niemniej o nim wiem, bo kolega pracował dla policji amerykańskiej, która swego czasu eksploatowała te samochody, przed przejściem na model Chevy Impala. Samochody te osiągały przebiegi i po 500-600 tys. km, a potem były bynajmniej nie złomowane, ale odkupowane przez firmy taksówkowe "yellow cab", gdzie dalej były intensywnie eksploatowane i dobijały nawet do miliona km. Sugerowanie, ze ten samochód to jakiś rynkowy niewypał czy "szajs" to nieporozumienie. Jechałem nim kilkakrotnie jako pasażer taxi, bardzo wygodny, miękki.


Jak ktoś woli wrażenia z łodzi bardziej niż z prowadzenia auta to faktycznie to... płynie. Radiowozy i taxy mieli wzmacniane, z resztą to żaden wyjątek, bo np. Merc na EU od lat robi analogicznie wzmacniane wersje dla tego typu klientów branżowych. Znowu, porównanie tego co kupują służby ma się nijak do aut kupowanych przez "Kowalskich", podobnie jak trucki to nie auta osobowe i ich cel jest inny.

Jarl pisze:
I niestety nie podzielam poczucia wyższości względem "prostych" Amerykanów, którym rzekomo wciska się motoryzacyjny chłam, skoro są w stanie przejechać tymi samochodami "meblami" pół miliona mil lub więcej. Uważam akurat odwrotnie, raczej zazdroszczę Amerykanom, że mogą kupować sobie takie fury, na jakie maja ochotę i jakie opracują im inżynierowie, a nie takie, jakie wymyślą im urzędnicy z KE w Brukseli. Jeśli chodzi o technikę wierzę inżynierom, nie urzędnikom. Zwykły szary Amerykanin może kupić sobie samochód jaki chce, R4, V6, V8, do wyboru do koloru.


Prości to może nie do końca dobre sformułowanie faktycznie, bo nie chodziło mi o poczucie wyższości. Powiedzmy stawiające mniej wymagań technicznych. Tam nawet wchodząc do salonu Chevoleta 2 tygodnie temu czułem się jak to zwykle u amerykańskiego dealera - jak w salonie meblowym. Młody handlowiec wiedział wszystko o trimach, tapicerce, kolorach - a kompletnie nic technicznie o aucie. Przy pytaniu o jakąś tam wersję Camaro nie znał czasu do setki, ani od której wersji jest mechaniczna szpera. Nie wiedział jakie to ma hamulce, nic. Tak jest zawsze. Cóż, widocznie tam nikt o to ich nie pyta... tam cała strona techniczna to czy R4, V6 czy V8 i tyle. No więc ja mam europejskie R4 turbo z wszystkimi jego zaletami ekonomicznymi z mocą godną sporej V6 oraz ciągiem tej klasy co V8. Tak więc jakoś nie czuję, żebym miał im wyjątkowo czego zazdrościć

Jarl pisze:
Generalnie na forum Suzuki byłbym ostrożny z twierdzeniem, ze my tu w Europie rzekomo wymagamy więcej od samochodów bo np. Suzuki właśnie tych niewysokich rzekomo standardów jakościowych USA nie było w stanie spełnić i z hukiem wyleciało z rynku amerykańskiego, i to parę ładnych lat temu z tego co pamiętam.


Suzuki to małe, ekonomiczne auta pochodzenia azjatyckiego. Z założenia nie pasują do amerykańskich realiów, dokładnie tak samo jak mastodonty pokroju Silverado, Suburban czy Tundra do naszych. W końcy tam nawet wielkość miejsc parkingowych ma inne rozmiary. Tu nie chodzi o jakość, ktoś coś takiego pisał? Ta marka nie ma co tam sprzedawać. To próba zakładania kusej koszulki na faceta szukającego XL. Nie tylko Suzuki dlatego poległo. Fiat i parę innych również. Nawet lifestylowa 500tka się nie przyjęła. Jedyne czego "małego" mam wrażenie z ulicy tam trochę jeździ i to głównie na zachodnim wybrzeżu, to Mini...

Jarl pisze:
Podobnie jak rzekoma konieczność wymiany opon, zawieszenia i czego tam jeszcze w samochodach z USA. W rodzinie mamy samochód sprowadzony z US, WRX, i nic tam nie było robione ani wymieniane, od początku chodzi jak zegarek, trzyma się drogi jak przyklejony.


Czytając to z ust osoby, której świetnie się jeździ F150 pozwól, że zachowam dystans do opinii :) Nie wiem jak Subaru, ale z EVO tak było. Z najmocniejszymi wersjami Civica jest tak od 45 lat, że w USA jest najsłabiej - dopiero teraz będzie import "Euro" Type R z UK... chociaż i to nie do końca bo mają tam generalnie słabsze paliwo i 10KM trzeba było ściąć na tamte warunki... Mam gdzieś na biurku niedoczytane Car&Driver z mojego pobytu tam jesienią gdzie o Golfie R po zabawie nim w Barcelonie amerykański dziennikarz pisze z nadzieją w deseń "czy my też dostaniemy tak dobre zawieszenie i genialne opony Michelina jak Europejczycy, czy znowu trafi do nas coś gorszego niż do nich"... więc coś jest na rzeczy. Na pewno, nie wszędzie i nie w każdym przypadku, wiele modeli jest niby dzisiaj totalnie globalnych.

Jarl pisze:
Ja kupuje samochód do "zajeżdżenia" i generalnie nie interesuje mnie opcja odsprzedaży po 6 latach, co do zasady. Pojazd nr 1 staje się w pewnym momencie pojazdem nr 2 w rodzinie, pomocniczym, taki jego los. I ciekaw jestem na marginesie, kto będzie te R3 turbo w takim wieku (> 6 lat) kupował na rynku wtórnym… 200 tys. km Forda Ecoboosta R3 nie robi na mnie wrażenia, mój skromny nissan ma w tej chwili 230 tys. i daje rade, a nic z silnikiem poza drobnostkami w rodzaju cewki nie było robione.


Rozumiem to podejście. Nie cierpię np. wymieniać ciągle AGD po gwarancji. To pseudoekologia i PPP (planowe postarzanie produktu). Jak faktycznie Start/Stop i wiele innych aspektów. Niestety, brutalna prawda jest taka jak z AGD - cykl życia się skraca. Ponoć suta są teraz liczone na bezawaryjne 7 lat i 150kkm. Potem mogą i według niektórych wręcz mają ulegać nieopłacalnym awariom, aby napędzać rynek pierwotny. Mnie też to wkurza poniekąd. Ale kijem tej rzeki nie zawrócę. Tu ustawodawca powinien nałożyć kary i obowiązki, aby takie rzeczy się nie działy. To może jedna wreszcie naprawdę proekologiczna i prospołeczna ustawa by była...

Tak swoją drogą to niezbyt słuszne jest podniecanie się trwałością samego silnika. Jest jeszcze cały osprzet, wyposażenie elektronika, zawieszenie, blacharka i cała reszta, niekoniecznie będąca rzadsza przyczyną pozbycia się auta niż sam silnik. A to jest takie same i na tyle samo zaplanowane, czy pod maską jest turbo czy nie...


Na górę
Post: 23-06-2017, 07:28 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13-06-2012, 20:19
Posty: 1508
Suzuki: TM3 LR Highland
Jarl pisze:
Ja kupuje samochód do "zajeżdżenia" i generalnie nie interesuje mnie opcja odsprzedaży po 6 latach, co do zasady. Pojazd nr 1 staje się w pewnym momencie pojazdem nr 2 w rodzinie, pomocniczym, taki jego los. I ciekaw jestem na marginesie, kto będzie te R3 turbo w takim wieku (> 6 lat) kupował na rynku wtórnym… 200 tys. km Forda Ecoboosta R3 nie robi na mnie wrażenia, mój skromny nissan ma w tej chwili 230 tys. i daje rade, a nic z silnikiem poza drobnostkami w rodzaju cewki nie było robione.


Jak kupujesz auto na "dozywocie", to niestety zostają Ci do wyboru stare konstrukcyjnie strucle z lat 90tych (silniki). Radosci z jazdy tutaj niestety nie ma :(
Ja wychodzę z założenia, ze frajda z jazdy jest ważniejsza niz trwałość silnika.
Wystarczy mi w zupelnosci trwalosc 200 tys km silnika z turbo. Wymieniam auta co 5 lat, więc to nie ma dla mnie znaczenia, bo przejezdzam prywatnymi autami w tym czasie 70-80 tys km.
Suzuki lubie za ogólną trwałość mechaniczną i po Splashu, kupiłem Swifta ale kolejny za 3 lata to juz na pewno bedzie turbo 1.0T lub 1.4T w SSS.
Gdyby 2 lata temu był juz dostępny BoosterJet to na pewno stałby w moim garażu.

_________________
Ex Vitara Premium 1.0T FWD 2019
Ex Vitara S 1.4T FWD 2018
Ex Swift Comfort 1.2 94 KM 2015
Ex Splash Comfort 1.2 86 KM LPG 2009


Na górę
Post: 23-06-2017, 11:49 
Offline

Rejestracja: 26-03-2016, 19:03
Posty: 166
Lokalizacja: małopolska
Suzuki: Vitara ALL Premium
Remote pisze:
krzymo pisze:
To tzw. wahadło to wcale nie jest oszczędne - tylko matolstwo może wpaść na taki pomysł. Utrzymanie stałej prędkości mniej kosztuje niż rozpędzanie co chwilę. Ech... żeby tak się dało takiemu tłukowi powiedzieć, że jest tłukiem, bez zatrzymywania...


Mylisz się. Wszyscy zwyciezcy konkursów "jazdy o kropelce" tak jezdzą.
Wynika to z budowy i zasady pracy silnika spalinowego.

Tzw jazda wybiegami daje najnizsze zuzycie paliwa.
Wazne jest tez przyspieszanie z przepustnica wcisnieta do ok 70%.


Nie wiem kto się myli, ja uważam taką jazdę za wielką "głupotę".

Ktoś napisał artykuł tutaj adres http://mojafirma.infor.pl/moto/technika ... egami.html

Zacytuje z niego "Oszczędność w jeździe "wybiegami" można osiągnąć tylko w autach z gaźnikiem lub prymitywnym układem elektronicznego wtrysku, który nie odcinał dopływu paliwa i/lub nie potrafił dokładnie dozować mieszanki paliwowo-powietrznej. W tego typu autach bieg jałowy przynosił zawsze większe oszczędności w zużyciu paliwa, niż jazda na średnich lub wysokich obrotach nawet bez wciśniętego pedału gazu.

Obecnie jazda "wybiegami" jest niebezpieczna ze względu na utrudnioną kontrolę nad pojazdem i nie przynosi żadnych oszczędności. Nie zalecamy zatem jej stosowania, a oszczędności w zużyciu paliwa w nowoczesnych autach przy korzystaniu z takiej techniki jazdy to mit."


Od siebie dodam, że jazda na "luzie" np. autobusem czy ciężarówką a i osobówką to próba samobójcza. Nie chce mi się rozwijać tematu ani dyskutować ze zwolennikami "wybiegów" ale taki kierowca nie ma pojęcia o technice kierowania pojazdem, a i o eko-drivingu pewnie też.

Jeśli ktoś napisał - że ekonomiczna jazda to taka gdzie bardzo rzadko używa się hamulca - to pełna zgoda, ale jeśli ktoś jeździ na zasadzie "rozpedza auto i wrzuca na luz" - to niestety to nie jest jazda lecz porażka.

Wystarczy zaobserwować jak samochód zachowuje się przy np. 90 na biegu, a jak na "luzie".

Aby uzyskać nieskie spalanie - to nie tędy (jazda na luzie) droga.


Na górę
Post: 23-06-2017, 12:02 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07-02-2016, 17:51
Posty: 113
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Suzuki: Swift + Vitara
Jazda wybiegami nie oznacza dla mnie wcale wrzucania na luz. Wykorzystujesz wybieg auta, ale opuszczając gaz, a nie zdejmując bieg! Aczkolwiek co nowsze automaty mają tryb "dryfowania" na takie momenty.


Na górę
Post: 23-06-2017, 13:19 
Offline

Rejestracja: 03-09-2007, 18:11
Posty: 135
Suzuki: SCross 4x4
Pierwsze słyszę, że jazda "wybiegiem" to jazda na "luzie", a już młody nie jestem. Z pewnymi modyfikacjami stosuję tę technikę od lat wykorzystując ukształtowanie terenu, dojeżdżając do miejsc gdzie trzeba zwolnic itp., i jakoś jeszcze nikt nie chciał mnie za taką jazdę lać, fakt, trzeba robić to umiejętnie i z głową.

_________________
SCross PB 4X4 Xled + Liana 1,6 PB


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 2040 ]  Przejdź na stronę Poprzednia 116 17 18 19 2082 Następna

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 69 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza phpBB.pl
[ GZIP: On ]