Jarl pisze:
Mr Clarkson jak zwykle, maksimum efekciarstwa, minimum sensu.
Bo żeby niektóre alegorie komików zrozumieć, trzeba spróbować pojąć całość, w tym np. brać pod uwagę pojęcia jak ironia czy przerysowanie, zamiast tępo analizować tekst wypowiedzi słowo po słowie...
marius pisze:
Na poważnie uważasz, że w dużym mieście, w obleganych miejscach równie sprawnie i szybko w każdych warunkach zaparkujesz (znajdziesz "dziurkę" parkingową) aurisem kombi i moim swiftem?
Na szczęście mam parking pod pracą obszerny, a w domu garaż. Natomiast po Wrocławiu w ścisłym centrum mój 4,4 metrowy Civic jest wyraźnie przyduży. W mojej wersji średnica zawracania godna lotniskowca bynajmniej nie pomaga w parkowaniach. Absolutnie wygodniejsze jest mniejsze auto, następne na pewno kupię mniejsze, między innymi dlatego - podobnie 9 lat temu z tego samego powodu przesiadłem się z segmentu D do C, bo po prostu tamte auta zrobiły się z mojej perspektywy za duże, zbyt ociężałe i niepraktyczne. Na miasto jedziemy ZAWSZE żony Swiftem, bo wepchniemy go w miejsca, gdzie moim Civikiem nawet nie ma sensu próbować. Oczywiście, jak ktoś żyje w mniejszym miasteczku czy wiosce to może i rybka. Ale w dużych miastach zdecydowanie czuć różnicę. Mój brat jak pisałem ma dziecko na wózku więc mimo obrony "rękami i nogami" zmuszony był w końcu kupić kombi... niestety, 4,6 metra strasznie trudno Mu się parkuje pod pracą w samym sercu Warszawy - faktycznie, wyjeżdża się tam na dramatyczne milimetry takim autem - na kilkadziesiąt parkowań 2 razy porysował auto, wku.... się i mimo, że tam jest tylko 1 kierowca w rodzinie (bratowa nie ma prawa jazdy), kupił Yarisa I do miejskich dojazdów. Bo kombiakiem to męczarnia. A nie za bardzo może się go pozbyć - bo się na wakacje nie zapakują.
A co do gościa co kupił kombi bo lubi... chyba, że wozi wędki tam, bo czym jest przewaga wygody kombi na hatchem dla układu rodziny 2+0? To, że wyrzucił więcej kasy za budę, która gorzej jeździ, więcej pali i ma słabsze przyspieszenie oraz ma zawieszenie "w kabinie" w dodatku dostosowane pod większą ładowność więc bardziej "towarowo" a nie komfortowo zestrojone to jakaś zaleta? Jakiś większy komfort... eee że niby w czym?
Zamawiam właśnie na dniach nowe auto dla żony jako następcę Jej Swifta (przez co zaczął się w sumie mój udział w tym temacie...) - Ona też ma masakrę parkingową pod dużą korporacją w centrum, priorytetem była zwrotność i widoczność. Ale też chciała większe auto w sensie fizycznym, komfortu właśnie itp. I to było główne ograniczenie, nie kasa. Proponuję Mazdę 3 albo Civica 10gen... - nie, nie może być, bo to kolosalne 70cm więcej niż Swift i nie czuję maski na 100% itd. Auto używane choćby w istotnej części w dużym mieście żeby było praktyczne i dziarskie to dla mnie granica ok. 4,2 metra i 1200kg. Stąd z resztą pomysł o rozważeniu Vitary. Aczkolwiek...
marius pisze:
W mojej opinii np. kupowaniem aut klasy SUV głównie do jazdy miejskiej nie ma nic wspólnego z racjonalnością, ja ktoś ładnie napisał "Polacy kochają SUV-y, bo dla wielu najbardziej przypominają furmanki którymi jeździli w dzieciństwie". Bez urazy
no właśnie, poniekąd się z tym zgadzam
Moja sąsiadka katująca się mastodontem Kia Sorento po 3 latach męczarni wykręcania pod Biedronką, na osiedlu (bydle nie mieści się w ich garażu) i pod przedszkolem dzieci sprzedaje to i kupuje rozsądne miejskie auto. Dotarło po latach
Ale w naszym przypadku "większe ale nie większe" oznaczało wybór właśnie pośrodku pomiędzy ciasnawym i gorzej wykonanym/wyposażonym miejskim autem (np. Mazda 2), a czymś troszkę lepiej wykonanym/komfortowym (np. Mazda 3)... i tutaj akurat znalazło się miejsce dla CX-3. Jak nie jestem fanem ani "szczudlaków" (szczególnie takich bez zdolności terenowych - bo marzenie o zjeździe trochę na pobocze z AllGripem było dla mnie zaletą dla której proponowałem rozważenie Vitara II), ani silników bez turbin... tak będę musiał to łyknąć, ech... Dobrze przynajmniej, że tam jest 210Nm prawie od dołu (czyli tak jak w Vitara S na turbo z grubsza) no i jeździ to prawie jak normalne auto a nie jak żaden SUV (przyznaję, odczuwalnie sprawniej od Vitary S i np. potrzebuje wsparcia AWD z powodu gubienia trakcji nawet na asfalcie...) :p Niby to tylko crossover, nie SUV... takie coś rozwijające skrót SubUrban Vehicle... ot, jednak znalazła się nisza na segment "B+".
Avalanche pisze:
Kupiłem Baleno GS z alufelgami Borbet, niskoprofilowymi oponami Pirelli Drago, spojlerami dookoła + na dachu i kubełkowymi fotelami z przodu.
I to rozumiem!!! Fajne autko! Jak mówił Clarkson (i chyba można to zrozumieć nawet analizując słowo po słowie) - życie jest zbyt krótkie, aby jeździć nudnymi autami
!!!
Avalanche pisze:
Problemy, to stan umysłu
Dobrze powiedziane!
P.S.
Dodam tak "poza konkursem" w kwestii alternatyw w wyborze auta w temacie ponieważ dotyczy to Suzuki - przed decyzją o żony aucie nie mogłem się nie przejechać obecnym Swiftem... który rozczarował mnie jazdą próbną. To już nie jest "drivers' car" jak 2 poprzednie generacje. Połączenie kierownicy z asfaltem jest kiepskie, mimo lżejszej budy ten nowy silnik 1.2 ciągnie słabiej niż nasze stare 1.3 i nie ma tak pięknie wkręcającej się na obroty prawej strony obrotomierza. Lekkość też mu o dziwo nie posłużyła aż tak bardzo, bo na progach zwalniających podbija go jak piłeczkę pingpongową... do poprawki! Szkoda, bo ma świetne wnętrze i jest znakomitą ofertą overall. Niestety, jednak to już nie jest japońska alternatywa Mini jak było przez 2 ostatnie generacje. Jak ktoś chce "drivers' car" to zostaje mu już chyba tylko Mazda 2, bo nowa Fiesta ma z kolei tyle tłuszczu, że to już też nie to co poprzednik... aczkolwiek tam z kolei turbo nie ma... ech no i tak źle i tak niedobrze :p