Witam
Mniej więcej od miesiąca mam Fiata Sedici (2007, 150kkm) i do tej pory zrobiłem nim ok 600 km i nic się nie działo.
Czasem co najwyżej jakiś pasek napędzający chyba klimatyzację zapiszczał itp, ale nic po za tym - no i ktoś mi jeszcze przywalił drzwiami :/
Ale dziś, jadąc na niehandlowe zakupy przed niedzielą podjechałem sobie do Lidla. Autko od piątku nieruszane itp, dojechałem do sklepu bez problemu. Jak wracam na parkingu z komory silnika słychać jakieś tyrkotanie.
Coś w ten deser
https://www.youtube.com/watch?v=wvlhWoMXCVg ale u mnie chyba to tyrkotanie nie zmieniało się od prędkości, albo w stresie tego nie zauważyłem. Po przejechaniu na stanowisko obok i sprawdzeniu pod maską co to może być - liczyłem iż to coś widocznego, np. uszkodzony pasek itp. Ale objawy ustały :/ Jak po 2h potem jeszcze raz patrzyłem, to jak na razie nie było takiego odgłosu?
Ktoś ma pomysł co to może być? Ktoś poleci jakiegoś mechanika w Krakowie?
PS. W piątek jak wracałem, to trafił mi się taki odgłos jak by coś uderzyło w auto, ale nic nie widziałem.