Witam wszystkich
A więc historia ma sie tak- pojechałem do serwisu do Wejherowa K&K aby sprawdzili czujnik - właściwie to nie ja tylko mama bo nie miałem czasu, ale zadzwoniłem wcześniej, powiedziałem że mają sprawdzić czujnik położenia poprzez badanie napięć a nie na kompie i nic więcej (ewentualnie jak nie to to niech dalej diagnozują). Mama pojechała i po jakimś czasie dzwoni że pan sprawdza filtr powietrza, świece kable że kompa nie wykazuje błędów.................
poprosiłem owego dżentelmena stojącego za biurkiem do telefonu i wyjaśniłem mu ponownie co ma zrobić i nie rozkręcać połowy auta (zaczął udawać że komp nie wykazuje wiec mu wytłumaczyłem raz jeszcze że komp nie pokarze i że ma wsiąść miernik w łapę i sprawdzić) Po jakimś czasie telefon że jednak to czujnik padł i że trzeba go wymienić (bardzo cenna rada
).Zamówiłem więc czujnik, poczekałem 2 dni i wymienili 341zł czujnik +150 robota (po małej obniżce-chciał mi wcisnąć że tyle czasu sprawdzali więc mu powiedziałem że jakby od razu sprawdził to co mu powiedziałem to zaoszczędziłby sobie kupę czasu
-na początku chciał za robotę 230)
Autko działa bez najmniejszych problemów, nie przerywa, chodzi płynnie..........
OTO SPRAWCA CAŁEGO ZAMIESZANIA (jakby ktoś nie wiedział to jest to część z Mitsubishi- teraz to wiem jak mam część w ręku-na samej części widać znaczek Mitsu
)
Jak zwykle największe zadymy w samochodach robią najmniejsze części
POZDRAWIAM WSZYSTKICH