Przypomniałeś mi największy koszmar związany z mk6
U mnie (poliftowy Węgier, skrzynia ZN3) dwójka nie wypadała od razu po puszczeniu sprzęgła, ale przy hamowaniu silnikiem, w końcowej fazie hamowania, nie zawsze, powiedziałabym raz na 10-12 takich hamowań. Oczywiście na początku była próba zabawy z linkami, co oczywiście nie przyniosło rezultatu. Teoria o kuleczkach i sprężynkach na widelcu też została obalona. Z racji tego, że warunki wypadania biegu były specyficzne to mogłam jeździć tak, żeby bieg nigdy nie wypadał. W międzyczasie posypało się koło zębate trzeciego biegu (każdy bieg działał, natomiast skrzynia wyła na 1,2 i lekko na 3), więc skrzynia poszła do regeneracji, został wymieniony synchronizator dwójki, nic więcej co mogłoby odpowiadać za nieszczęsne wypadanie nie zostało znalezione. Po regeneracji nie unikałam już sytuacji, gdy bieg mógł wypaść i z początku faktycznie nie wypadał, jednak po dwóch czy trzech tygodniach bieg ponownie wypadł. Skrzynia została rozebrana, "z wierzchu" nie było nic widać, wiec ze złomu pozyskaliśmy drugą skrzynią (która też, jak chyba każda skrzynia z 1.3, była wadliwa, ale tam problem był z "5") w celach porównawczych. Okazało się, że w mojej wyżłobienia na widelcu były wyrobione (różnica o dziesiąte części milimetra). Po naprawie widelca jest ok.