wawax pisze:
Niestety przy zakupie po-leasingu nie da się prześwietlić kierowcy, a to by faktycznie rozwiązało problem. Widziałem kilka przypadków, w których aż nie chciało mi się wierzyć, że to możliwe. Np. Octavia 1.9tdi, którą kierowca jeździł jak benzyniakiem i zwykle się spieszył. Po niecałych 100kkm: sprzęgło do wymiany, problemy ze skrzynią, panewki do wymiany i może coś jeszcze. Ale przeglądy wszystkie regularne, w środku pięknie wyczyszczona, lakier w bardzo ładnym stanie, relatywnie mały przebieg. Bardzo łatwo się naciąć.
A przy zakupie nie po-leasingowym da się prześwietlić?
Zarówno przy samochodzie po-leasingowym, jak i od osoby prywatnej można się naciąć.
Ba! Znam przypadki, gdzie ludzie sprzedają sobie auta w rodzinie i coś wychodzi miesiąc lub dwa po sprzedarzy i mają do siebie pretensje. Życie.
Nie ma co przesadzać, że auta po-leasingowe to gruzy. Owszem zdarzają się samochody w różnym stanie.
Z reguły samochody leasingowe są sprzedawne gdy mają 2-4 lata a więc mają zwykle niezbyt duży przebieg, zdarza się, że są nadal na gwarancji.
To są główne wabiki i zalety samochodów po-leasingowych.
Sam często podróżuje samochodem służbowym i nie wjeżdżam w każdą dziurę jaką zobaczę, nie szukam najwyższych krawężników. Jeżdżę normalnie.
Trzeba po prostu zachować zdrowy rozsądek i w miarę możliwośći dobrze sprawdzić samochód przed zakupem. KAŻDY. Paradoksalnie ASO nie jest najlepszym punktem do sprawdzania samochodów używanych.
Warto poświęcić trochę czasu i znaleźć warsztat, który specjalizuje się w danej marce i do takowego podjechać (ewentualnie zaufanego mechanika).
PS. A problemy opisywanej przez Ciebie Octavii raczej nie wzięły się stąd, że kierowca jeździł TDI jak samochodem benzynowym (sprzęgło, skrzynia, panewki).
W zależności od tego jak kierowca eksploatował samochód trzeba dostosować interwały serwisowe (wymiany oleju itp).
Komputerek pokazujący, że masz zmienić bieg jak jest 1,5tys obr/min można sobie w buty wsadzić... Wpływa korzystnie na spalanie ale nie na kondycje silnika.